Harley-Davidson XR1200 TT Shaw Speed & Custom
4 min readUwielbiam Strefę Custom, to mój ulubiony dział tego bloga. Możecie z trwogą stwierdzić, że „jak to?”, przecież to strona głównie o klasykach. Oczywiście, że tak! Ja jednak kocham zabawę z formą różnego rodzaju motocykli i w tej kwestii – prawie – nie uznaję świętości. Fritz Egli kiedyś pokroił Vincenta Black Shadow i dziś jego wydumki, bywają bardziej cenione, niż oryginały, a te brytyjskie maszyny, same w sobie są w czubie najdroższych klasycznych jednośladów. Oczywiście jestem największym fanem przeróbek nawiązujących do dawnych maszyn sportowych, ale nie tylko. Dziś jednak pochylimy się nad przedstawicielem mojego ulubionego gatunku customa. Swoją drogą, nienawidzę tego słowa, ale lepszego chyba nie ma. Shaw Speed & Custom XR1200 TT.
Wyczynowy Harley-Davidson, to wbrew pozorom nie jest oksymoron i na tym blogu wielokrotnie to udowadniałem. Na przykład przy okazji VR1000, który co prawda sukcesu nie odniósł, ale za to, jaki był kozacki. Ba! Nawet V-twin OHV chłodzony wiatrem, znalazł się w motocyklu wyczynowym i nie był to przedpotopowy XR750, a całkiem rześki, bo 150 konny, Buell XB RR. Skoro już wyjaśniliśmy sobie, że sportowy motocykl nie musi być koniecznie chłodzoną powietrzem rzędową czwórką z Japonii, to przejdźmy dalej.
Brytyjska ekipa Shaw Speed & Custom wzięła na tapet model XR1200. Ta maszyna już sama w sobie jest ciekawa. W pierwszej dekadzie XXI wieku w Milwaukee, chłopaki doszli do wniosku, że przydałby im się sprzęt o bardziej dynamicznym charakterze. Chociaż mieli w portfolio V-Roda i wszystkie jego mutacje, to stwierdzili, że nie wezmą chłodzonego cieczą twina Revolution, który przecież miał wyścigową przeszłość, a spróbują zbudować wspomniany „sportowy” motocykl na bazie jednostki napędowej z dużego Sportstera. Odważnie, ale było to już grane w historii. Wystarczy wspomnieć o XR1000 z 1981, który miał w zamyśle twórców zajmować mniej więcej to samo miejsce, co XR1200 z 2008 roku.
Sportowość XR1200 była mocno umowna, ale każdy, kto miał okazję się nim przejechać, twierdzi, że maszyna całkiem przyjemnie jeździ, a podrasowany do 90 KM silnik, naprawdę daję radę. No więc bazę mamy cudowną. Shaw Speed & Custom z roadstera postanowił zrobić ściganta. Cóż za piękna koncepcja! Zgodnie jednak stwierdzili, że z silnika należy wykrzesać jeszcze trochę mocy. Nie silono się na jakieś skomplikowane przeróbki. Po prostu pozwolono widlakowi wziąć głęboki oddech i doprawiono to zaprojektowanym specjalnie dla niego wydechem Akrapovič. Całość została dostrojona na hamowni. Wynik końcowy to 100 KM na tylnym kole.
Ważniejsza jest jednak forma, w tutaj zadziało się sporo. Cały zadupek i tylna rama pomocnicza dostała wolne. W zamian Brytyjczycy wystrugali filigranowy ogon w wyścigowym stylu. Pod tyłkiem pozostał zbiornik oleju, ale udało się go idealnie wkomponować i chyba pozostał seryjny. Zbiornik paliwa wciąż jest niezmieniony i bardzo dobrze, gdyż charakterystyczny sportsterowy kształt, jest wręcz obowiązkowy w tego typu maszynie.
Gwóźdź programu to jednak owiewka. Mamy tutaj całkowicie sportowy wiatrochron, który ma coś z późnych wyścigówek klasy 500. Wcale bym się nie zdziwił, jakby dedykowana ona była właśnie do takiej maszyny. Obecnie sportowe sprzęty mają raczej ażurowe panele boczne, tutaj jest spora „tafla” tworzywa. Moim zdaniem, ma to swój klimat. Wloty na czaszy nie są fejkowe, prowadzą do airboxa. Rozczuliło mnie okrągłe światełko na przedzie. No i najważniejsza sprawa – skowyrnie wystający tylny cylinder. Ja zawsze, jak widzę coś takiego, mam skojarzenie z kobiecym dekoltem. No cóż, taki jestem motoryzacyjnie wyuzdany.
Do poskromienia stu koni mechanicznych zaprzęgnięto pierwszoligowe podzespoły. Mamy tu złoty widelec USD Ohlinsa, a to wiadomo, biżuteria najwyższych lotów. Hamulce to Brembo Stylema. Ciekawie prezentują się felgi Marchesini. Wahacz jest seryjny, ale trzeba przyznać, że wygląda całkiem, całkiem. Nowe są amorki, oczywiście wyprodukował je Ohlins. Spostrzegawczy zauważą jeszcze jedną rzecz, ten Harley-Davidson pędzony jest ketą! No jak ma być sportowo, to pas nijak do klimatu nie będzie pasował. Malowanie jest typowe dla sportowych Harleyów. Ja jednak zmieniłbym czcionkę tej ogromnej trójki. Czegoś mi tu brakuje. Jakiegoś ostatniego szlifu.
Jak wyszło? Skowyrnie. Chętnie bym tego XR-ka powitał w garażu.