youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

MV AGUSTA „LA ROUGE”

4 min read
MV Agusta

Włoskiego przemysłu motoryzacyjnego nie można brać w sposób tradycyjny i mierzalny. Samochody czy motocykle z tego kraju bywają szybkie, a nawet najszybsze, ale osiągi nie są kluczem do zrozumienia pojazdów z gorącej Italii. Jest coś takiego jak włoski nerw, który można poczuć w Ferrari, ale i w Fiacie 500. Nie da się tego policzyć, czy zapisać – to trzeba poczuć i się od tego uzależnić… albo to znienawidzić. Ja od lat pałam sympatią do „włoskiego nerwu”, a odkąd mam moje bezwartościowe Ducati, to tylko żałuje, że kupiłem je tak późno. Perełką w całym jednośladowym świecie jest jednak MV Agusta. Marka ta nie produkuje motocykli, ona kondensuje emocje i proponuje je pod postacią jednośladu. MV Agusty to nie są dobre, szybkie, bezawaryjne sprzęty do wszystkiego. To delikatne, chimeryczne i często kapryśne damy, którymi wciąż trzeba się zajmować. Gdy jednak Włoszka ma na to ochotę, jest w stanie zapewnić niezapomniane doznania. Osobiście uważam, że F3, która jest ewolucją narysowanej przez Massimo Tamburiniego F4, to dzieło skończone w swej formie, ale odkąd mamy na rynku Super Veloce, której nie jestem wielkim fanem, muszę o jednej przeróbce tego motocykla napisać. W Szwajcarii została przebudowana F3, tak jak powinna zostać stworzona Super Veloce.

2013-MV-Agusta-F3-675-La-Rouge-By-Tricana-0-Hero

Maszynę stworzył John Natario, który to zajmuje się sprzedażą dziwnych i nietypowych motocykli. Między innymi MV Agusty. Maszyna ze zdjęcia narodziła się jak F3 675. W pierwszych założeniach przeróbka miała stworzyć z niej cafe racera. Na szczęście Johnatan nie miał zamiaru robić kolejnego nudnego i powtarzalnego do bólu obrzyna z clip-onami i okrągłym reflektorem. Musiał jednak to wyperswadować klientowi. Zrobił to na tyle skutecznie, że ruszyły przygotowania do przeróbki według jego wizji.

MV Agusta Tricana

Baza pomimo niezbyt imponującego przebiegu, miała za sobą trudy eksploatacji torowej. Na szczęście, wszystko było w odpowiedniej kondycji, więc wystarczyło się zająć aspektami wizualnymi. Całe oryginalne poszycie i rama pomocnicza zostały usunięte. Wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa. Nowy bodykit miał być mieszanką części zbudowanych na zamówienie i podzespołów z innych MV Agust. Twórca postanowił porzucić całkowicie cafe racerowe naleciałości, a zwrócił się w stronę sportowej tradycji marki. Zawsze jestem zwolennikiem takiej taktyki, bo nie ma nic lepszego, niż uhonorowanie marki w projekcie, który się tworzy.

MV Agusta

Trzonem tej przeróbki została owiewka. Jest ona autorskim projektem, choć malkontenci dopatrują się w niej sporej inspiracji wiatrochronem z Ducati Sport Classic. Moją uwagę zwrócił reflektor, który jest jednocześnie klasyczny i futurystyczny. Pochodzi on z Turismo Veloce. Z nowego zadania wywiązał się śpiewająco. Śmiało można stwierdzić, że jest to bardzo mocny punkt tego projektu, a konkurencję ma sporą, bo ja nie widzę tu słabych stylistycznie stron.

MV Agusta

Muszę przyznać, że nie jestem wielkim fanem szprychowych kół. Ciężkie to jest w utrzymaniu, łatwo to zniszczyć, ale kto, by się takimi pierdołami przejmował w takim sprzęcie. Tutaj wygląd był priorytetem. No i trzeba uczciwie przyznać, że jest super. Monowahaczowi daleko od klimatów lat 70., jednak nie ma się co czepiać – pasuje i to jest najważniejsze. Skoro usunięto fabryczny ogon, to należało zbudować nowy. Ten John wykonał również własnym sumptem, ale nie obyło się bez fabrycznych elementów. Tylne światło pochodzi z modelu Brutale. Chyba nie muszę pisać, że wyszło świetnie.

MV Agusta

Przy przerabianiu współczesnych motocykli sportowych na sprzęty inspirowane historią rodzi się zawsze jeden problem, który bywa nie do przeskoczenia. Wbrew pozorom nie jest to nowoczesna rama czy silnik, a zbiornik paliwa. Baki bardzo często mają kształty nijak nie korespondujące z klasyką. Owiewki czy ogon stosunkowo łatwo zastąpić, bak już nie do końca. Nawet nie ze względów wizualnych ale i technicznych. Montowanie klasycznego elementu nigdy nie zgra się z linią ramy, a współczesne podzespoły, które skrywają się zazwyczaj w tym miejscu, też ciężko ukryć. John jednak wybrnął i zrobił to o wiele lepiej niż ludzie tworzący zbudowaną według podobnej recepty Super Veloce. Zdecydował się na pozostawienie oryginalnego baku, trzeba przyznać, że było to odważne posunięcie. Dostosował go jednak do nowego poszycia. Ostatecznie wszystko wygląda idealnie.

MVAgusta La rouge

Mógłbym jeszcze pisać że przednie zawieszenie to hybryda widelca z F3 800 i najbardziej wypasionego układu hamulcowego Brembo, albo, że decyzja o wyeksponowaniu silnika była bardzo słuszna, ale nie będę tego robił. Skupię się na tym, że John i jego ekipa stworzyli idealnego neoretro sportowca, dużo lepszego niż macierzysta fabryka. Choć początkowo byłem zły, że poświęcono na niego genialnie narysowaną F3, to teraz uważam, że tak właśnie powinna wyglądać Super Veloce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *