youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Mój top 5 – Aprilia

5 min read

Mój top 5 to cykl artykułów, w którym wybieram pięć modeli danej marki, najbardziej działających na moją wyobraźnie. Niekoniecznie są najlepsze czy najbardziej ikoniczne maszyny. Po prostu takie, jakie chciałbym posiadać, bądź się przejechać. Przez wiele lat swojej pasji nie dostrzegałem Aprilii. Początek mojej fascynacji włoską motoryzacją to oczywiście Moto Guzzi. W Ducati zakochałem się później. W międzyczasie poznawałem Laverdę. Rodzinna firma z Noale jakoś zawsze stała z boku. Nie miałem w stosunku do niej większych uczuć. Potem zacząłem poznawać jej historię i zorientowałem się, że to „dziecko” jednego człowieka, który miał wielkie marzenie o sukcesach sportowych. W dużej mierze tego dokonał! Historię tę (przynajmniej częściowo) przytoczę Wam w nadchodzącym artykule. Tymczasem zajmijmy się dzisiejszym tematem.

 

Aprilia Tuono 1000R Racing

Zdjęcie z portalu Iconic Motorbikes, link do aukcji, gdzie możecie kupić ten motocykl tutaj. Tuono weszła w świat naked bike’ów jak Chuck Norris do baru w Teksasie – z półobrotu i bez brania jeńców. Na początku XXI wieku przecięty naked bike kojarzony był z maszyną wyposażoną w barokowy silnik i kołyskową ramę. Co prawda, często były to mocne sprzęty ale podwozia miały o umiarkowanych parametrach. Europejczycy wyłamywali się trochę z tego stereotypu ale ani Speed Triple, ani Monster nie były tak ekstremalne jak Tuono. Ten sprzęt powstał na bazie topowego wtedy superbike’a. Inżynierowie się jakoś nie wysilali nadmiernie. Zdjęli owiewki, dali wysoką kierę, na szybko sklecili nową czachę i git – do salonów. Dziś takie podejście nie dziwi. Wtedy było to zupełnie coś nowego. Zwykłe Tuono pierwszej generacji obecnie możecie kupić w cenie używanego roweru elektrycznego. Maszyna ze zdjęcia to nie jest jednak zwykły przedstawiciel swojej rasy, a wersja R Racing. Według producenta w latach 2003-2005 powstało 200 egzemplarzy. Mamy tutaj karbon na każdym kroku. Najlepsze dostępne ówcześnie zawieszenie, lekkie koła, dedykowany wydech i inne cuda na kiju. To jest w zasadzie motocykl w specyfikacji SP (czyli motocykli, które były bazą do wyścigówek WSBK) z wysoką kierownicą.

 

Aprilia RS250 Challenge Cup

Pozostajemy w tematach wyścigowych, ponieważ Aprilia od wielu lat buduje swoją tożsamość właśnie podczas rywalizacji torowej. Akurat piszę tekst o historii RS250, więc tutaj nie będę się rozwodził na jej temat pod względem jej dziejów. Na potrzeby tego artykułu dodam tylko, że RS250 powstała na kanwie sukcesów w klasie 250. Włoska maszyna to prawilny „screamer” z dwusuwowym silnikiem. Nie ma on włoskiego rodowodu włoskiego, a japoński. Sercem RS250 jest dwusuw pochodzący z Suzuki RGV 250, czyli prawdopodobnie najlepszy ówczesny silnik w swojej klasie. Maszyna ze zdjęcia, to nie jest zwykła RS250, a model Challenge Cup, który mogli kupić tylko profesjonalni zawodnicy. Był to sprzęt przygotowany do torowej rywalizacji. Nie wiem czy te wersje miały dopuszczenie do ruchu, ponieważ znalazłem sprzeczne informacje. Przygotowana do wyścigów RS-ka generuje 73 KM na sprzęgle i 64,3 KM na kole. waży przy tym 140 kg. Podwozie to ówczesna ekstraklasa. Wystarczy spojrzeć na potężny wahacz i ramę. To jest chyba najgorętsza z gorących Aprilii.

 

Aprilia Tuareg 660

Długo zastanawiałem się czy Tuarega tu umieścić. Z jednej strony nie jest to ikoniczny motocykl, ani nie ma wielkich sukcesów sportowych. Nie jest też drogi czy rzadki. Wręcz przeciwnie. To w zasadzie tani i popularny sprzęt. Mamy tutaj też poprzednika, który jeździł w Dakarze. Dlaczego więc współczesny 660? Zaprezentowany w 2021 roku motocykl to próba wejścia w bardzo popularny segment ADV. Włosi jednak przytomnie zaatakowali klasę średnią. Po pierwsze, trafiła w moment, gdy maszyny poniżej litra zyskiwały na popularności. Ogrzała się trochę w blasku Yamahy Tenere 700 i stanowi dla niej ciekawą alternatywę. No ok, ale to przecież za mało by być w top 5. Owszem, Tuareg 660 mógłby być moim daliy bike’iem i tylko dlatego się tutaj pojawiła.

 

Aprilia RSV1000 Mille R 

RSV1000 to kolejny przełomowy model Aprilii. Był to atak na terytorium Ducati i Hondy. Mille miała jednak trochę pecha. Trafiła na moment gdy stawka w WSBK była najsilniejsza w historii. Wtedy to Yamaha wjechała z modelem YZF-R7, Honda pracowała nad VTR 1000 RC-51, Ducati miało model 996 i 998, Suzuki z TL-em. Mieliśmy pięć zupełnie różnych konstrukcji, które pretendowały do miana najlepszej. To też złoty okres w historii tego pucharu. Kto pamięta epicką walkę pomiędzy Edwardsem i Baylissem na pewno przyzna mi rację. RSV Mille ma w ramie litrowy silnik Rotaxa o mocy ok. 130 KM. Dziś zwykłą Mille można kupić za niespełna dwie średnie krajowe. Naprawdę nie rozumiem dlaczego. Ja w tym zestawieniu umieściłem jednak model R, który był bazą dla wyścigówki WSBK. Oczywiście wciąż jest to motocykl drogowy, ale po raz kolejny, mamy tutaj dopasione zawieszenie, dedykowany układ wydechowy i tę niepodrabialną stylistykę. Nie wiem czy ona jest piękna. Raczej nie jest, ale uważam, że ma jakiś niezaprzeczalny urok.

 

Aprilia RSV4 XTrentra

Ten model zupełnie nie zaistniał w mojej percepcji na początku. Oczywiście gdzieś mi tam mignął ale zapomniałem o nim. Potem powoli zacząłem go poznawać. Jest to sztos totalny w moim odczuciu. RSV4 XTrenta to maszyna powstała w dziale wyścigowym Noale. Czerpie ona pełnymi garściami z doświadczeń w Moto GP. Jest to ekstremalnie podrasowana RSV4. Pod owiewkami mamy tutaj 230 KM, co przy 166 kg masy własnej sprawia, że wrażenia z jazdy naprawdę muszą przyprawiać o zawrót głowy. Powstało tylko 100 egzemplarzy każdy po 50000 Euro bez VAT. Paradoksalnie nie jest to suma mocno wygórowana. XTrenta genialnie wygląda. Jestem fanem „wąsów” zamontowanych na czaszy. Całego karbonu, który tu jest i minimalistycznego zadupka. RSV4 nie jest maszyną porównywalną z prototypami Moto GP, ale to jeden z tych sprzętów, które klasykami zostają zaraz po opuszczeniu salonu.

 

Nie jest to zestawienie jakoś odkrywcze czy wchodzące w meandry historii pisanej jednym śladem, a może wręcz przeciwnie? Może właśnie jest? Aprilia istnieje od 1945 roku. Ma więc dość długi staż. Tylko, że to, co sprawiło, że stała się tym, czym jest dziś miało miejsce w latach 90.. Obecni krezusi rynkowi kształtowali swój wizerunek w latach 70., dlatego ich najbardziej mityczne klasyki są z tego okresu. Ivano Beggio zaczął wchodzić na szerokie wody u progu lat 90. Właśnie dlatego najważniejsze modele Aprilii powstały właśnie wtedy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *