youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

KTM RC 8C 2024

4 min read

Austriacy jak coś nazwą, to ma to polot szafy warsztatowej albo jakiegoś elektronarzędzia. Zanim dobrze zapisałem nazwę nowego limitowanego KTM-a, to ze trzy razy się pomyliłem. Na szczęście nie sama nazwa się liczy, a treść. Niedawno firma zaprezentowała drugą edycję nakeda stworzonego wraz z firmą Brabus, ale jest on tak wulgarny, że chyba tylko dzieci ruskich oligarchów mogą się nim zachwycać. W każdym razie, mnie odrzucił. Zupełnie inny jest nowy limitowany motocykl z tej stajni… choć nazywa się tragicznie, ale o tym już pisałem.

Jeśli macie wolne 193500 zł i zapłacicie 4600 zł zaliczki, to możecie nabyć jeden ze stu wypuszczonych w tym roku RC 8C. No ok, cóż za to dostajemy? Sprzęt, którym nie będziecie mogli wyjechać na drogę, który legitymuje się mocą niewiele większą, niż dwudziestoletnie japońskie 600.. Nie brzmi to jak okazja. No i nią nie jest! To raczej maszyna dla koneserów, którzy wiedzą czego szukają. Nie zaimponujecie nią raczej w jakimś nowobogackim środowisku. Tutaj pozostaje wulgarny Brabus. Jeśli jednak traficie na kogoś, kto temat wyjątkowych motocykli ogarnia, to jest spora szansa, że wywołacie w nim efekt zazdrości.

No to o co tyle rabanu? Jeśli śledzicie temat sportowych maszyn KTM-a, to na pewno wiecie, że to już trzecia seria tego modelu. Pierwsze sto egzemplarzy powstało w 2021 roku, następnie zaoferowano ten sprzęt w 2023 i niedługo znowu wyjedzie kolejne sto maszyn. Patrząc na zdjęcie powyżej uderza pewna prostota RC 8C, ale nie prymitywizm. Wydawać by się mogło, że w połowie lat 20. XXI wieku rama ze stali chromowo-molibdenowej to przeżytek. Toż to jest technologia rodem z lat 80. Mój Ducat ma taki kręgosłup. Jak widać, wciąż może mieć on sens. No i bardzo dobrze, bo kratownica ma swój niezaprzeczalny urok.

Dwucylindrowa rzędówka też nie brzmi jakoś spektakularnie. Jeśli jednak wszystko połączymy, to może to być naprawdę fascynująca koncepcja. Sam silnik to w gruncie rzeczy dobry znajomy z maszyn drogowych średniej klasy. Jego charakter uwielbiają motocykliści rządni wrażeń. Na potrzeby sportowego przeznaczenia inżynierowie zwiększyli mu moc. Udało się to po przez zastosowanie tytanowych zaworów i korbowodów. Również głowica nie ustrzegła się zmian. Całość doprawiono odpowiednim airboxem i bardzo wydajną pompą paliwa. Z pojemności 889 ccm wyciśnięto 138 KM przy 11000 obrotów. Nie moc jest jednak ważna, a masa, która zawsze wrogiem przyspieszenia.

Tutaj nie było kompromisów. Kuracja odchudzająca była ekstremalna. Przede wszystkim na grubo wjechało włókno węglowe. Całe poszycie wykonano z tego elementu. Rama pomocnicza, będąca zbiornikiem paliwa, również była stworzona by być jak najlżejsza. Całości dopełniają koła Dymag z kutego aluminium. Układ jezdny również jest z najwyższej półki. Na przednie zawieszenie składa się widelec firmy WP (której właścicielem jest KTM) Apex Pro 7543 o średnicy 43 mm. Już sama nazwa brzmi profesjonalnie. Z tyłu natomiast mamy WP Apex Pro 7746. Również w temacie hamulców mamy tutaj najwyższą półkę. Zaciski to Brembo Stylema. Pompa to również Brembo 19RCS (Ratio Click System). Żeby podkreślić wyścigowy charakter mamy tu regulowaną główkę ramy i… wysokość siodełka, a także setów. To akurat normalna sprawa w maszynach wyczynowych. Mamy tutaj oczywiście pakiet elektroniki, o którym nie ma się co rozpisywać. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że masa własna to 140 kg.

Jeśli jednak już kupicie jedną ze stu maszyn, które KTM wam łaskawie sprzeda, to możecie za 23000 zł dokupić jeszcze pakiet: „Ultimate Track Experience”, albo „Track Parts Package”. Jeśli chcecie wiedzieć co się dokładnie na nie składa, to zaglądnijcie na stronę KTM. Na przykład tutaj.

KTM RC 8C to zdecydowanie sprzęt dla klienta niszowego, który nie liczy każdego Euro. Idea jaka stoi za tym projektem – bo chyba tak powinniśmy go nazywać – to zapewnienie maszyny będącej możliwie najbliżej wyścigówek Moto2, chociaż one napędzane są silnikami Triumpha, to myślę, że nikt w komercyjnej sprzedaży nie oferuje maszyny będącej tak blisko wyczynowym prototypom. No i moi drodzy za to płacimy.

 

Ja bym się nie wahał. Tak powstają legendarne klasyki. RC 8C jest nim od chwili premiery.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *