youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Aukcja Mecum w Las Vegas.

6 min read

Nigdy w życiu nie pisałem artykułu o aukcjach motocyklowych. Może powinienem to zmienić? Nie wiem, w każdym razie, wczoraj zanurzyłem się w imprezę zorganizowaną przez Mecum w Las Vegas w zeszłym tygodniu. Matko Bosko Spalinowo, cóż tam za rodzyny się pojawiły. Nie przedstawię Wam ich wszystkich, bo sam katalog liczył 507 stron, czyli myślę, że wystawiono tam ponad 500 motocykli. Wyłuskam coś, co najbardziej mnie jara. Wcale nie będą to najdroższe maszyny, a takie które ja bym tam licytował, gdybym miał fundusze na zbudowanie jakiejś kolekcji.

Kilka słów o Mecum. Jest to firma założona w 1988 roku przez Danę Mecum entuzjastkę motoryzacji, której ojciec posiadał salon samochodowy. Pierwsza aukcja odbyła się na lotnisku Greater Rockford. Dziś imprezy organizowane przez Mecum gromadzą tysiące ludzi, a kwoty za jakie pojazdy zmieniają tam właścicieli potrafią przyprawić o zawrót głowy. Co ciekawe, są tam też zwykłe motocykle dla śmiertelników, chociaż ceny są raczej z tych górnopółkowych.

Sprawdźmy co tam sprzedawano w Las Vegas!

 

Harley-Davidson XRTT 1972 rok 

XRtt

Link do aukcji macie tutaj, tam szczegóły za ile ten sprzęt się sprzedał.  Cóż to jest za gad? Przed państwem wyścigowy Harley-Davidson XR-TT z 1972 roku. Z tego co wyczytałem w opisie, jest to oryginalny egzemplarz, którym Cal Rayborn ścigał się ma torze Manory Park w 1972 roku. Wartość historyczna jest tutaj ogromna. Jak widać motocykl jest w specyfikacji z epoki, co na pewno podwyższa jego wartość. Mamy tutaj wyczynową ramę, która powstała w 20 egzemplarzach. Silnik, który się w niej znalazł pochodził z maszyny dirt-trackowej. Klimatu dodają ogromne bębnowe hamulce Fontana. Nawet opony Dunlopa KR84 są zgodne epoką. Był to model dostępny tylko dla fabrycznych zawodników Harleya-Davidsona. Historię typoszeregu XR opisałem tutaj.

 

Harley-Davidson VR1000 1994 rok 

Pozostając w temacie wyścigowych Harleyów nie mogłem pominąć tego wynalazku. VR1000 miał być superbike’iem, który pokona Ducati 916 i Hondę RC45. Jak wyszło, wszyscy pamiętamy, albo właśnie nie pamiętamy, ale nie zmienia to faktu, że Amerykanie bardzo się starali. Całą historię tego projektu poznacie tutaj. Oferowany egzemplarz jest w pełnej specyfikacji wyścigowej. Zwróćcie uwagę na to jak paskudny jest wydech. Robotę robi tutaj suche sprzęgło i całą ta farba na silniku. Jest w niej coś mega surowego. Maszyna jednak nigdy się nie ścigała. Przejechała tylko kilka pokazowych kółek na torach wyścigowych. Jest to jeden z 50 wyprodukowanych egzemplarzy. Licytowałbym! Link do aukcji tutaj.

 

Yamaha TZ750 1979 rok 

Yamaha TZ750 to prawdopodobnie najseksowniejsza i najszybsza wyścigówka swoich czasów. Ten piekielny dwusuw nie miał praktycznie żadnego konkurenta. Jedynie Suzuki TR750 mogło stawić jej czoła. Czterocylindrowiec kręcił się do 11000 obrotów i generował (w tej specyfikacji) 120 KM. O ten egzemplarz biłbym się jak lew. Po pierwsze jest w najlepszym możliwym bodykicie. Pojawiały się bardziej zabudowane ogony i one zabijały lekkość całej tej wyścigówki. Po drugie. Spoglądnijcie na tę piękną patynę! Nie mogę oderwać od niej oczu. Co prawda te magnezowe obręcze mogą trochę przerażać i na pewno nie próbowałbym na nich poznawać potencjału TZ-tki, ale nie miałbym serca jej restaurować. Genialna jest. Link do aukcji macie tutaj.

 

Laverda SFC1000 RGS 1985 rok

Laverda 1000 SFC to schyłkowy model tego producenta. Wielu może mu zarzucić, że w połowie lat 80. był już mocno przestarzały. W tym samym na rynek weszła Yamaha FZ750 i Suzuki GSX-R750. Laverda 1000 zacznała jako jeden z najszybszych jednośladów na świecie. Skończyła jako turysta o sportowym charakterze. RGS mocno odróżniał się od wcześniejszych odmian. Moim zdaniem jest genialny stylistycznie. Autorem tego dizjanu jest firma RG Studio, stąd właśnie nazwa. Ten egzemplarz jest „rzekomo pierwszym przedprodukcyjnym 1000 SFC”. Model RGS to moja ulubiona Laverda po mitycznym i niedostępnym V6 oczywiście. Historię sukcesu i końcowej porażki tego typoszeregu poznacie tutaj. Natomiast link do aukcji tutaj.

 

Matchless G50 Racer 1960 rok

To była jedna z najdroższych maszyn na tej aukcji. Nie jestem fachowcem od motocykli ze wczesnych lat 60.. Ten Matchless kupił mnie swoim wyglądem. To taki oldskulowy wyczynowy skurczybyk. W ramie mamy tu singla o pojemności 496 ccm i jeden wałek w głowicy. Według Wikipedii generuje on 51 KM, co jak na sześćdziesięcioczteroletniego singla jest rewelacyjnym wynikiem. Te rumaki mają do rozruszania tylko nieco ponad 150 kg. Matchless nie ma pozwolenia na jazdę po drodze, ale już widzę siebie oczami wyobraźni jak gnam nim na festiwalu w Goodwood. Genialna maszyna. Szkoda, że totalnie po za możliwościami finansowymi. Link do aukcji tutaj.

 

Kawasaki H2 1972 rok

Tutaj miłośnicy oryginałów dostaną przedzawałowych konwulsji. Na szczęście ja nie jestem miłośnikiem oryginałów. Kawasaki H2 to tak naprawdę pierwszy duży motocykl „zielonych”. Jest to również pierwszy jednoślad, który dostał oficjalnie miano widow makera. W chwili debiutu był to najlepiej przyspieszający sprzęt na rynku. Jednocześnie miał tragiczne podwozie, nawet jak na początek lat 70.. Dziś parametry trzycylindrowego dwusuwa nie porażają, ale jaki tu mamy klimat. No i jakoś tak ten restomod zrobiony jest z gustem. Link do aukcji tutaj. Jeździłbym po wsi jak dwadzieścia pięć lat temu Komarem. Artykuł o niezwykle ciekawej historii Kawasaki serii H możecie poznać tutaj.

 

Moto Guzzi Daytona 1000 1993 rok

Znacie moją teorię o nazwie Daytona? Na pewno znacie, bo pisałem Wam o niej 164 razy. No, to wszystko co ma w nazwie „Daytona” jest kozackie. W każdym razie, to jest mój ulubiony Gutek i ostatni prawdziwie sportowy model tego producenta. Tak, wiem że był MGS-01 ale to de facto rozwojowa wersja Daytony. Ten egzemplarz nie jest idealnie taki jakiego bym chciał, bo nie ma widelca USD ale ma za to Termosy, a wiadomo, że Termosy to najlepsze wydechy do południowego motocykla. Silnik ma urok małego traktora, przynajmniej wizualnie, ale ja to kupuję. Daytona musiałaby mieć koniecznie inną koleżankę Włoszkę – Ducati 888. Niestety w Las Vegas nikt takiego Ducata nie sprzedawał. Ogólnie trochę posucha była w temacie sprzętów z Panigale.

 

Buell RR1200 1989 rok

Jest przekozacki i nawet z tym nie dyskutujcie. RR1200 to rozwojowa wersja modelu RR 1000, czyli pierwszego Buella z silnikiem Harleya-Davidsona. Link do tej historii rodem z kiepskiego amerykańskiego filmu macie tutaj. RR 1200 to z kolei pierwszy dopuszczony do ruchu Buell. W 1989 powstało ich 34. Zastanawiają Was na pewno te owiewki. Erick wiedział, że silnik udostępniony mu przez Milwaukee to jest taki 4/10, a w teorii głównym konkurentem było tu Ducati 851 czy cała japońska Wielka Czwórka. Doszedł więc do wniosku, że skoro mocy mało i tylko cztery biegi, to trzeba zadbać o możliwie najniższy współczynnik CX. No i wyszło mu takie cudowne paskudztwo. Link do aukcji tutaj.

 

Kawasaki Z1 Twin Engine 1973 

Fascynują mnie takie projekty. Dwusilnikowe motocykle to jest chyba największe możliwe kuriozum. Przecież ta rzędowa czwórka ma takie rezerwy, że kilkoma prostymi zabiegami można z niej wyciągnąć naprawdę ekstremalne parametry. Fritz Egli z takiej jednostki napędowej wykrzesał ponad 150 KM. Tutaj budowniczy wziął dwa silniki z Kawasaki KZ`1000 i połączył je szeregowo. Nie podano w aukcji mocy tego wynalazku, ale jeśli parametry się sumują i są one na poziomie serii, to powinniśmy mieć tutaj ok. 180 KM. Koncepcja ta wywodzi się z drag racingu, ale to Kawasaki nie jest dragsterem. Ono może się poruszać po drodze! No przecież latałbym tym jak wściekły. Link do aukcji tutaj.

 

Yoshimura Tornado TT-S 1200 

To jest dla mnie najgorętszy sprzęt jaki pojawił się w Las Vegas. Mityczna Yoshimura Tornado na bazie wczesnego Suzuki GSX-R 1100. Projekt Yoshimury naprawdę wyprzedził swoje czasy. Wiem, że ten slogan jest mocno przereklamowany ale to jest motocykl z 1986 roku. Choć na fanpeju mieliśmy kilka wątpliwości co do jego oryginalności, to tak naprawdę jednym odstępstwem są tutaj hamulce. Reszta wydaje się zgadzać. Nawet siedemnastocalowe felgi, których próżno szukać w Gixerach z tamtego okresu. Silnik, jeśli jest w specyfikacji oryginalnej, ma 178 KM! Prędkości maksymalnej nigdy nie ujawniono, ale śmiem twierdzić, że 300 km/h jest w zasięgu. Tutaj licytowałbym tak samo twardo jak przy Yamasze TZ750.

 

Gdybym był średniozamożnym kolekcjonerem, to te aukcje obserwowałbym z największą uwagą. Szkoda, że w Polsce rynek aukcyjny w ogóle nie istnieje. Może to pomysł na jakiś biznes? Kto wie. Niestety mi brak funduszy ale mogę robić za doradcę. Każdy z nas chciałby się czasem poczuć jak Jay Leno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *