youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Mój top 5 – Bimota.

6 min read

Kolejny tekst z cyklu: „Mój top 5” przed nami. Zasady są proste. Wybieram sobie daną markę i pokazuje pięć moim zdaniem najlepszych sprzętów, jakie ona stworzyła w swojej historii po 1968 roku. Opisałem już Hondę, Suzuki i Yamahę, tym razem zmienimy na chwilę kraj – Bimota. W przypadku dużych koncernów, działających w całym spektrum rynku, wybór jest ogromny. Od wyczynówek po całkiem nudne wielkoseryjne jednoślady. Bimota nigdy nie produkowała motocykli, ona urzeczywistniała szalone marzenia wizjonerów. Zanim przejdziemy do rzeczy, to chciałem wyjaśnić jedną rzecz. Każda Bimota wzbudza we mnie zachwyt i wszystkie mógłbym posiadać. Mam jednak swoich liderów. Zaczynamy!

 

Bimota V-Due 

bimota_1999_vdue_mecum_20620190121194652

Jakaż to była piękna katastrofa! W latach 90. w Rimini postanowiono stworzyć motocykl, który posiadał silnik ich pomysłu. Do tamtej pory firma kupowała silniki od innych producentów. Najczęściej Yamahy w tamtym okresie, ale oczywiście nie tylko. W latach 90. wesoła ekipa chciała ucywilizować silnik dwusuwowy. Oczywiście nie odrobili lekcji, gdyż nie oni pierwsi na taki pomysł wpadli. Chociaż przez całe lata 80. w ofertach producentów było wiele dwutaktów. Niektóre też miały pojemność 500 ccm. Dekadę później zasady zaczynały się zmieniać. Normy hałasu i czystości sprawiały, że duże jednostki pracujące w tym cyklu znikały z ulic. Uzyskanie homologacji stawało się coraz trudniejsze. Włosi jednak z takimi „bzdurami” z reguły sobie radzili w mniej lub bardziej legalny sposób. Z V-Due problem był inny. Zaprojektowano do niej skomplikowany układ wtrysku paliwa, który nie działał. Kolejnym złym pomysłem, było oddanie niedopracowanych motocykli klientom, którzy byli wściekli na zaistniałą sytuację. Firma musiała przyjmować egzemplarze niedziałających V-Due. Oddawano za nie pieniądze, bądź oferowano inne modele. Po tej aferze kasy firmy świeciła pustkami. Właśnie przez V-Due dokonał się pierwszy – nie ostatni – upadek Bimoty. Całą historię tej maszyny poznacie tutaj.

 

Bimota YB4 

Bimota YB4

YB4 jest prawdopodobnie najbardziej utytułowanym jednośladem Bimoty. Najpierw rozszyfrujmy kod. Y- silnik Yamahy, B – Bimota, 4 – czwarty model z sercem japońskiego producenta. Włosi wzięli na tapet rzędową czwórkę z modelu FZ750. W tamtym okresie był to zdecydowanie jeden z lepszych pieców w swojej klasie. Są spore szanse, że była to najlepsza 750. tamtych czasów, choć Hondziarze będą sądzić, że ten tytuł należy się V4 z RC30. Ja jestem chyba team Yamaha. Problemem było to, że Japończycy oferowali tę jednostkę obudowaną nudnym roadsterem. Rimini wzięło więc tę perełkę technologiczną i dorobiło jej genialne podwozie. Grzbietowa rama, porządne zawieszenie i owiewki o kształcie tak seksownym, że strach ją było pokazywać przed 22. Nie była to jednak primadonna do pokazywania na snobistycznych eventach w okolicach Monako. YB4 to prawdziwy torowy skurczybyk, który nie kłaniał się konkurencji. Często nadawał ton wyścigom. W 1987 roku Virginio Ferrari zdobył tytuł w klasie TT-F1 pokonując legendarnego Joeya Dunlopa. W 1988 roku powołano puchar World SBK. Tutaj Włosi otarli się o tytuł przegrywając na ostatniej prostej z Hondą. YB4 w tamtym okresie miała już wtrysk paliwa, telemetrię. Tych dwóch rzeczy ultranowoczesna Honda RC30 nigdy się nie doczekała. Dostała je dopiero RC45. Na zdjęciu YB4, która w tym roku wystartowała w Manx Grand Prix. Ma ona uwspółcześnione zawieszenie i lekkie felgi. Całą historię tego motocykla poznacie tutaj.

 

Bimota YB8 Furano 

Bimota YB8

Pamiętacie jak w latach 90. były takie karty ze zdjęciami motocykli lub samochodów? Do fotek dołączone były dane techniczne. Grało się w to tak, że porównywało się jeden parametr, ten kto miał wyższą wartość wygrywał. W mojej talii YB8 było najmocniejszą kartą. Pamiętam, że było tam dokładnie to zdjęcie, które widzicie. YB8 powstało na kanwie doświadczeń zdobytych podczas eksploatacji wyścigowej modelu YB4. Według Alana Cathcarta ósemka prezentowała dużo bardziej drogowy charakter. Pod owiewkami krył się dwudziestozaworowy silnik Yamahy o pojemności 1000 ccm. Generował on srogie 164 KM. Był to prawdopodobnie najszybszy motocykl swoich czasów, a do tego wciąż prezentujący otwarcie sportowy charakter, co w klasie hiperbike’ów nie zawsze jest standardem. Powstały 152 sztuki.

 

Bimota SB8R

bimota-sb8r-2169593641c8

Model SB8 to takie Suzuki TL1000R, które zostało po prostu dobrze zrobione. Nie no dokonałem zbytniego uproszczenia. SB8R ma ramę częściowo wykonaną z karbonu. Nie jest tak, że projektanci nie mieli potencjału, żeby wykonać ją całą z tego materiału. Uznano, że włókno węglowe jest zbyt sztywne, a kontrolowana „wiotkość” jest pożądana w maszynie sportowej. Karbon zastosowano więc w miejscu, gdzie maksymalna sztywność jest najważniejsza, czyli tam, gdzie montuje się wahacz. Zawieszenie tej maszyny to ekstraklasa. Stylistyka może nie jest najpiękniejsza ale Bimoty wbrew pozorom nigdy nie były piękne. Z reguły bywały efektowne i intrygujące, ale piękne miękkie linie zostawiały Ducati, a potem MV Aguście. SB8 miał pecha. Powstawał w czasie, gdy firma musiała wygaszać aferę związaną z V-Due. Pomimo ogromnego potencjału nigdy nie rozwinął skrzydeł. Chociaż ma jedno efektowne zwycięstwo w WSBK na koncie. W jakich okolicznościach się ono dokonało? Tego dowiecie się tutaj.

 

Bimota Tesi YB

To jest najbardziej bimotowa Bimota ze wszystkich Bimot. 120 procent szaleństwa i totalny brak kompromisów. Moje największe marzenie, jeśli chodzi o motocykle z Rimini. Tesi YB4 wygląda jak sprzęt z komiksu. Nie jest to piękna czy wysublimowana bryła. Przeciwnie, to wręcz wulgarna, ale podparta techniką w niej zastosowaną, lekko przyciężkawa stylistyka pełna przesady. Tak ma jednak być! To jest właśnie clou włoskiej myśli projektowej… przynajmniej tej z małej stajni mieszczącej się w nadmorskiej mieścinie. Tesi YB posiadała silnik Yamahy. Była to 750. z YB4, czyli dwudziestozaworowy silnik Yamahy z wtryskiem paliwa Magneti-Marelli i skrzynią Bimoty. Żywot tej maszyny nie trwał długo, choć miała ona sportowy epizod i głównie do wyścigów powstała. Okazało się jednak, że YB4 z tradycyjnym zawieszeniem jest przynajmniej tak samo dobra, a z czasem stawała się lepsza. Tesi poszła w stronę wąskich widlastych silników Ducati, które lepiej nadawały się do tego podwozia. Nie zmienia to jednak faktu, że moim zdaniem to właśnie Tesi YB jest najlepszą Bimotą w historii. Dziś model Tesi H2 kontynuuje tę filozofię i muszę przyznać, że robi to dobrze.

 

Jak pewnie zauważyliście większość motocykli zaprezentowanych ma serce Yamahy. Wbrew pozorom jest to zbieg okoliczności. Może bierze się on stąd, że to „producent fortepianów” na przełomie lat 80. i 90. tworzył najlepsze komercyjne jednostki napędowe? Nie mam pewności, choć się domyślam, że mogło tak być. W tym zestawieniu brakuje maszyn z lat 70. i to nie jest tak, że wtedy Bimota produkowała mniej efektowne jednoślady. Przeciwnie, takie SB2 swoją formą do dziś robi wrażenie. Po prostu w okresie na którym się skupiłem, Bimota osiągnęła szczyt swoich możliwości. Jej dzieła wyznaczały trendy i przekraczały granice. Nie bez znaczenia jest też fakt, że właśnie w latach 90. poznawałem motoryzację i to te maszyny przewijały się na plakatach czy gazetach, które z trudem zdobywałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *