youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Bimota DB1 Restomod

4 min read
Bimota DB1 R

Jeśli ktoś mówi Wam o motocyklu, który jest bestsellerem dla macierzystej firmy. Jakie liczby macie przed oczami? 100 tysięcy rocznie? 200 tysięcy rocznie? A jeśli napiszę Wam, że jest firma dla której liczba 689 sztuk i to nie rocznie, a całkowitej produkcji, jest już przyczynkiem, by nazywać swój produkt bestsellerem? Tak działała przez lata Bimota… dlatego dwa razy upadła i dziś jej właścicielem jest Kawasaki. Przestańmy jednak kalkulować o opłacalności. Bimota nigdy nie produkowała motocykli, ona urzeczywistniała marzenia. Czasem wręcz bezpośrednio pchając się na górę lodową z napisem „realia rynkowe”. Pod koniec lat 80. owym najpopularniejszym motocyklem z Rimini był model DB1.

Bimota-DB1

Historia jego powstania to materiał na całkiem długą telenowele, gdzie bohaterowie się kłócą, rozstają, wracają do siebie, a potem znowu się obrażają. Całą tę opowieść poznacie tutaj. Zanim przejdziemy do meritum, warto podać garść informacji. DB1 to pierwsza całkowicie włoska Bimota. Miała ona silnik Ducati Desmodue o pojemności 750 ccm i mocy w wersji drogowej wynoszącej 63 KM. Niezbyt to imponująca wartość. W późniejszych latach pojawił się SR, który generował 80 kucyków. Całość ważyła 160 kg, co akurat jest warte odnotowania, gdyż ta wartość nawet dziś robi wrażenie. Na zdjęciu powyżej oryginalna DB1.

BImota DB1

Jakkolwiek „popularny” by to nie był model, to wciąż Bimota, a więc wyjątkowy i niezwykle rzadki jednoślad. Czy taki sprzęt można przerabiać? Oczywiście! Tutaj jednak nikt nie „zniszczył” oryginału. Pomysłodawcą i wykonawcą tego projektu jest Kalifornijczyk Adam Cecchini. Punktem wyjścia była wyścigowa rama DB1R i… Ducati Monster S2R. Plan był prosty. W kręgosłup z Rimini wsadzić mechanikę Ducati i doprawić to oryginalnymi owiewkami.

Bimota DB1

Bimota DB1

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale do odważnych świat należy. Adam miał jednak kilka atutów. Każdy, kto pracował przy klasycznych Ducati wie, że w dużej mierze są one modułowe. Wiele elementów po prostu pasuje. No i to ułatwiało zadanie, jednak żeby nie było za różowo. Między dawcą mechaniki, a ramą i owiewkami, było dwadzieścia lat różnicy. Potwór został wyprodukowany w 2005 roku, natomiast kręgosłup w 1986 roku.

Bimota DB1

Paradoksalnie wpasowanie mechaniki nie było wielkim problemem. Najwięcej trudności sprawiła geometria z dużo nowszego Monstera. Główka ramy oczywiście jest parametrem stałym (chociaż w przypadku niektórych Ducati nie jest to pewnikiem). Punkt mocowania wahacza również się zmienił. Ostatnim elementem nie ułatwiającym sprawy, były obręcze o średnicy 17 cali. Fabrycznie DB1 miała felgi o średnicy 16 cali z przodu i 18 cali z tyłu. Monster posiadał prawilne 17..

Bimota DB1R

Adamowi zależało by DB1 pozostała sprawną baletnicą. Przecież z tego słynęła w latach 80., a zaadaptowanie nawet najlepszego układu jezdnego, jeśli zepsuje się geometrie, nie da pozytywnych efektów. Należało więc zwrócić na nią szczególną uwagę. Czy się udało? Budowniczy twierdzi, że owszem. Widelec Showa, swoją drogą – bardzo dobry, wylądował w nowych półkach. Wahacz pochodzi z Monstera S2R 800. Montaż amortyzatora wymagał ekwilibrystyki, na szczęście przy pomocy kilku adapterów, garści magii i sprawnej obrabiarki, udało się to dopasować.

Bimota DB1

Dla mnie największą robotę robią tutaj wyścigowe żeliwne tarcze Brembo. Uwielbiam klasyczne tarcze tej firmy. Obojętnie czy są to modele drogowe czy właśnie takie jak te – sportowe. Cieszy mnie, że Adam nie przesadzał w tym restomodzie i pozostał przy osprzęcie mniej więcej z końca XX wieku. To wciąż są dobrej klasy elementy, a ich wygląd świetnie pasuje do klimatu, jaki roztacza Bimota.

Owiewki  nie są oryginalne. Są to laminaty firmy AirTECH. Jeśli mam być szczery, to spasowanie mogłoby być lepsze. Nie brakuje tutaj również włókna węglowego. Najbardziej rzuca się w oczy błotnik firmy Bestem. Obręcze również wykonano z karbonu. Je firmuje marka BST. Z ciekawych elementów, na pewno należy wspomnieć o układzie wydechowym QD. Nie jestem pewien czy mi się podoba czy nie. Bez wątpienia się wyróżnia i nie zaburza widoku na tylną felgę. Chociaż owiewki dedykowane były do wersji torowej, to Adam nadał swej wydumce drogowych cech. Z uwagi, że sprzęt porusza się głównie po USA, to nie było to bardzo trudne. Ja na przykład nie dopatrzyłem się kierunkowskazów, ale może gdzieś one tam są. Nie znalazłem, żadnych danych czy silnik poddano jakimś przeróbkom. Możemy więc bezpiecznie stwierdzić, że pod owiewkami drzemie około 80 włoskich ogierów.

Bimota DB1

Puryści na pewno nie zaakceptują tej BImoty. To nie jest czystej krwi rumak z Rimini. Wciąż jednak jest to szlachetny przedstawiciel jednośladowego świata. Twórca doskonale wyczuł, gdzie leży „dusza” oryginalnej DB1. Doprawił to świetnymi podzespołami, które nie wypatrzyły jego charakteru. Wciąż jest to lekka wyścigówka, która tylko miejscami stała się mniej krnąbrna, niż oryginał. Co ciekawe, przyrost mocy nie jest tu znaczący, ale zasilanie wtryskiem, sprawia że jazda musi być przyjemniejsza. No i te tarcze hamulcowe… tak jestem skrzywiony. Chętnie tę Bimotę postawiłbym w swoim blaszaku.

Jeśli chcecie zobaczyć bogaty materiał zdjęciowy z tworzenia tego projektu, to klikajcie tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *