youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Desert Wolves

4 min read
Desert Wolves

Gdy pod koniec 2019 roku Harley-Davidson zaprezentował model Pan America, spora część „fanów marki”, „prawdziwych harlejowców” marudziła, że: „łeee, nie niech się Harley weźmie za to, co umie najlepiej, łee, to nie jest prawdziwy Harley”. Wtedy ja – strażnik zajebistości – wysyłałem im zdjęcie WL-ki wyjeżdżającej z okopu i dodawałem opis: „Harley robił motocykle ADV zanim to było modne”. Nie wiem czy dali się przekonać, ale ostatecznie mam to w nosie. Ja jestem fanem motocykli z Milwaukee, a nie kościółka born to ride. No więc ustaliliśmy, że Pan America jest spoko, ale po mojej głowie od dawna chodziła myśl, co by było, gdy Harley zaprezentował maszynę ADV w latach 80.? Jakby mogła wyglądać? David Borras z El Solitario odpowiada na to pytanie.

El Solitaro

Motocykle, które widzicie na zdjęciach, powstały z jednego powodu – bo mogły. Osobiście jestem fanem przeróbek nieoczywistych. Jakoś od niedawna pożądliwym okiem spoglądam na rajdówki sprzed trzech dekad, maszyn które zdobywały Dakar. Jestem również od zawsze fanem Mad Maxa. Projekt Davida łączy w sobie te dwie estetyki i, o dziwo, nawet przez sekundę nie wpada w kicz, który przecież mógłby tutaj pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie.

El Solitaro

No dobra, ale co to jest za gad, a właściwie gady? Ponieważ, jak widzicie, powstały trzy bliźniacze egzemplarze. Bazą, jaka została tu użyta, jest Harley-Davidson Roadster 1200 z 2017, czyli czystej krwi Sportster. Jeśli jesteście fanami starych Sporciaków, a jednocześnie boicie się pełnoletnich egzemplarzy, to polecam Roadstera, bo to maszyna najbliższa swoim starszym braciom, a jednocześnie już jakoś ucywilizowana. Tylko czy z niego można zbudować legitny sprzęt ADV? Oczywiście!

el-solitario

Mało tego, szaleńcy z El Solitario, chcieli sprawdzić te maszyny w boju i wybrali się nimi w podróż przez Saharę. David do zrealizowania tego projektu zaprosił kilka firm, które niewątpliwie mu pomogły. Do maszyny zaprojektowano linię ubrań, kask i nawet sakwy, które ze zdjęciach są dedykowane do „wilków pustyni”. Ja tam na temat garderoby nie mam zamiaru pisać. Zdecydowanie wolę zająć się motocyklem.

el-solitario-harley-davidson-sportster-desert-wolves-adventure-sahara-30-1024x683

Nie będzie dobrej przygodowej maszyny bez odpowiedniego zawieszenia. Tutaj każdy element firmuje Ohlins, a więc mamy podzespoły z najwyższej półki. Widelec to model TTX2. Aluminiowe felgi dostały oczywiście wolne. W zamian pojawiły się dziewiętnastocalowe szprychowe. Hardkorowi fani off-roadu na pewno się skrzywią, gdyż wiadomo, że jedyna prawilna felga ma rozmiar dwadzieścia jeden cali. No cóż, mnie się ten wybór podoba. Świetnie prezentują się również opony Dunlop Flat Track. Nie wiem jak radzą sobie w piasku, ale patrząc na zdjęcia, chyba całkiem nieźle.

El SOlitario

Ciekawe rzeczy wydarzyły się w silniku. Nie, nie było jakichś spektakularnych przyrostów mocy. David zamontował genialny w formie wydech SC-Project i przeprogramował ECU. W papiery wpisano 70 KM, więc przyrost wynosi jakieś 3 KM. Najfajniejszą przeróbką jest sprzęgło Rekluse. Ten element czasem trafia do seryjnych MV Agust, ale jest też dostępny jako akcesorium. Rekluse to sprzęgło automatyczne, które umożliwia jazdę z pominięciem klamki. Nie jest to jednak „automat” jako taki, jeździec decyduje o zmianie biegów i robi to normalną dźwignią. Podobno w off-roadzie to rozwiązania świetnie się sprawdza. Pas napędowy dostał wolne, wymieniono go na prawilny łańcuch.

Zajmijmy się stylistyką. Jest ona dość ordynarna, ale to zabieg celowy. Nad całą sylwetką dominują ogromne okrągłe reflektory. Zamontowano je w grubej ramie, która wygląda niezwykle solidnie. Wspominałem już o świetnie wyglądającym wydechu. Zbiornik paliwa moim zdaniem jest oryginalny. Niezwykle ciekawie prezentują się tarcze hamulcowe, wyglądające jak element z piły… tarczowej. Solidna płyta pod silnikiem, ma za zadanie nie tylko wyglądać, ale również chronić chłodzone wiatrem serducho. Sam nie wiem czy genialnym, czy przesadzonym, detalem jest wężyk wychodzący z pompy hamulcowej. Nawet jest „jakiś”. Tylny reflektor dedykowany jest do… bolidów Formuły 1. Jest to element zatwierdzony przez FIA. Czarno-szare malowanie wygląda jak militarny kamuflaż. Moim zdaniem pasuje to do całości.

El Solitario Desert Wolves to moim zdaniem genialna maszyna. Nie ukrywam, że kochałbym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *