youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

KTM EXC 500 Six Days

4 min read
KTM Six Days

„Czy wiesz, że z motocyklem jest podobnie jak doborem nart? Należy go dobierać do umiejętności, wagi, wzrostu i terenu w jakim będziesz z niego korzystać.” Takie zdanie widnieje na oficjalnej stronie KTM-a. Opisuje ono model EXC-F 500 Six Days. Czy wam w tym KTM-ie sufit na łeb spadł? Motocykle to emocje, nostalgia, pasja. Zatrudnijcie jakiegoś Włocha do działu marketingu, albo Amerykanina, bo wy zdecydowanie nie umiecie w tego typu rzeczy. To jest właśnie problem, który ja mam z KTM-ami. Niektóre modele są naprawdę spoko, ale wciąż mam wrażenie, że to zwykłe narzędzie do jazdy. Nie ma w nich charakteru… duszy, no sam nie wiem czego. Nie łechtają mnie w czułych miejscach. Są na szczęście ludzie, którzy potrafią z tych „motocykli, które są jak narty”, zbudować emocjonujące maszyny… łechtające. 😉

KTM EXC500

Jednym z takich facetów jest Dan Mickman, który pokazał Austriakom jak się robi nostalgiczne maszyny, które wciąż są dzielne w terenie. Brałbym jak zły! Zacznijmy jednak od początku. International Six Days Enduro to impreza zwana w Polsce Sześciodniówką. W dużym skrócie, polega ona na tym, że w rywalizacji ścierają się drużyny motocyklowe na off-roadowych sprzętach z homologacją drogową. Wygrywa najlepszy jednoślad, który pokona z reguły ok. 1500 km w sześć dni. Oczywiście w warunkach terenowych. Dan postanowił zbudować na bazie współczesnego EXC 500 maszynę do taplania się w błocie w klimacie przełomu lat 70. i 80..

KTM Six Days

Świetny pomysł, bez dwóch zdań! Bazą był, jak pewnie już się zorientowaliście, KTM EXC 500 Six Days. Dodam tylko, że delikwent pochodził z 2015 roku. Architektura tej maszyny to typowe współczesne enduro. Mamy tutaj lekko ponad półlitrowego singla z jednym wałkiem rozrządu. Jest on chłodzony cieczą, ma sześć biegów i podobno generuje 57 KM. Dlaczego podobno? Producent tego nie ujawnia. Mówi jednak o masie. Wynosi ona 106 wychudzony austriackich kilogramów. W dziale custom nie spotykamy się przecież, by takie bzdury omawiać. Singiel robi „bum, bum”, jedzie solidnie, a całość nie jest zbyt ciężka. No i git. Motocykl to nie narty przecież, żeby się podniecać tabelkami.

KTM Six Days

Seryjnie EXC500 jest paskudny. To znaczy ja wiem, że enduro nie ma być ładne, a skuteczne, ale jakoś kiedyś tego typu jednoślady miały więcej seksapilu… albo jestem już po prostu na tyle stary, że włącza mi się „kiedyśtobylizm”. Aż mnie ciarki przeszły na samą myśl, że tak mogłoby być, więc uznajmy, że jestem nostalgiczny. Dan cwanie podszedł do tematu. Wydrukował sobie zdjęcia starych sprzętów, które brały udział w Sześciodniówkach w okresie go interesującym. Poznał wtedy dogłębnie estetykę, którą chciał nałożyć na współczesnego EXC.

KTM EXC500

Oryginalne plastiki dostały wolne i rozpoczęła się zabawa. Wszystko zaczęło się od listy. Dan zrobił ją i zaczął realizować. Potrzebny był jednak gamechanger. No i taki się znalazł. Był nim zbiornik paliwa z Hondy XL185, lekkiego enduro, które debiutowało w 1979 roku. Już w tym momencie zaczęły się schody. Pomijam fakt, że nijak nie chciał się on dogadać z ramą. Dużo trudniejszym było umieszczenie w nim współczesnej pompy paliwa, która musi przecież zasilić układ wtryskowy. „Potężny” bak miał pojemność zabójczych siedmiu litrów. To nawet właściciele Sportstera Forty Eight mają więcej wachy na pokładzie. No ale to ma wyglądać, a nie służyć do podboju jakiegoś zadupia na końcu świata.

KTM EXC 500 Six Days

Kolejnym etap to rama pomocnicza, czyli rusztowanie dla siedzenia i błotnika. No i oczywiście całej elektryki. Współczesne maszyny – nawet takie spartańskie – mają trochę elektrycznego badziewia. Udało się to upchać ostatecznie i nawet za wiele nie widać, choć pewne przewody na „trytytkach” trochę mi mącą poczucie estetyki. Pewne kłopoty sprawił airbox, który musiał również zostać wciśnięty w zupełnie nową subramę. Dan jej wykonanie zlecił zewnętrznej firmie. Pewnym wizualnym problemem była chłodnica cieczy. W okresie, który interesował Dana i nas, silniki chłodzone były z reguły wiatrem. EXC 500 ma sporych rozmiarów radiator. Nie starano się go ukryć. Zamiast tego został pomalowany na biało i z przodu dostał ordynarną osłonę. Moim zdaniem wygląda kozacko.

KTM Six Days

Dopełnieniem jest estetyka. Spójrzcie na przednie światło. Bez dwóch zdań jest cudowne. Dalej wspomniany już zbiornik. Nie mogę się oderwać od niebieskiego siedzenia z małą plakietką „KTM”. Czy Austriacy wpadliby na taki detal? Śmiem twierdzić, że zdecydowane raczej nie. Z tego, co się zorientowałem, malowanie nie odwołuje się do żadnego konkretnego motocykla z historii. Jest po prostu wizją autora na temat tamtych czasów. Dan stworzył wspaniały sprzęt. Mamy tutaj look dawnych dni, ale bez pretensjonalnego stylu scramblerów. To znaczy, nie żebym ich nie lubił, ale mam już delikatny przesyt takimi wydumkami, jeśli nie odwołują się one bezpośrednio do lat 60..

Takie maszyny, podobnie jak retro racery, są przyszłością sceny customowej. Mam taką nadzieję.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *