youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Yamaha TR1 Turbofan Wheel

3 min read

Typoszereg Virago stał się memem, przynajmniej dla mnie. Często szydzę z tych maszyn, ale to nie jest tak, że uważam je za beznadziejne. Wersje 750, 920 czy 1000, to nie są złe motocykle. Silniki, które je napędzają, są wręcz bardzo dobre. Jak na czasy, w których je skonstruowano, prezentują solidne osiągi i całkiem nieźle brzmią. W Polsce praktycznie nieznany jest model TR-1, który ma to samo serce w ramie co Virago. Różnica polega na tym, że TR-1 pędzony był łańcuchem, a softchopper wałem. TR-1 zadebiutował w 1981 roku i klasyfikowano go jako maszynę sportowo-turystyczną, mającą konkurować głównie z motocyklami… Ducati. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to należy pamiętać, że były to czasy przed Desmoquattro, a flagowy Super Sport miał rozrząd pędzony wałkami królewskimi. Wtedy litrowy widlak OHC generujący 70 KM nie wygląda wcale blado. TR-1 zawitał też na tor w pucharze Battle of the twins, gdzie może nie odnosił sukcesów, ale na pewno nie odstawał od konkurencji.

Yamaha-TR1-Cafe-Racer-5-800x603

Po latach TR-1 zaczął przeżywać drugą młodość. Zainteresowali się nim customizerzy. Chociaż seryjny TR-1 na to nie wygląda, to na jego bazie powstało wiele genialnych wydumek. Oto jedna z nich. Jeśli, podobnie jak ja, jaraliście się rajdami i wyścigami w latach 90., to przednie koło musi wzbudzać w was nostalgię, ale po kolei. Za nową postać tej maszyny odpowiedzialny jest Olivier Ortolani, facet który nie boi się odważnych kreacji, co mam nadzieję udowadnia motocykl na zdjęciach.

Yamaha tr-1

Za każdą przeróbką stoi coś, co ją spowoduje, ten pierwszy kamień, który rozpoczyna lawinę. Olivier postanowił zamontować do TR-1 kultową osłonę aerodynamiczną, taką jaką stosowano w rajdówkach i wyścigówkach pod koniec XX wieku i w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku. W seryjnym motocyklu takie coś wyglądałoby kuriozalnie. Trzeba było popuścić wodzę fantazji. Patrząc na efekt końcowy, można śmiało  stwierdzić, że twórca nie szedł na żadne kompromisy. Z oryginału pozostała tu właściwie rama i silnik.

yamaha-tr1-5

Oryginalne zawieszenie nawet w latach 80. było tragiczne, dziś wielu uznałoby je za niebezpieczne. Dostało więc wolne. W zamian twórca postanowił dostosować widelec z Triumpha 675 Daytona. Ten zestaw wszedł w specjalne półki. Hamulce również pochodzą z brytyjskiego sporta. Tutaj docieramy do gwoździa programu – osłony. Są to oryginalne elementy Turbo Wheels, które dedykowane są do Audi Quattro DTM lub Lancii Delty HF Integrale. Pierwotnie ich zadaniem było poprawianie chłodzenia hamulców. W Yamasze pełnią jedynie funkcje wizualne. Z tyłu również dopasowano zawieszenie z Daytony. Niestety twórca nie zastosował tam osłon takich, jak na przedniej feldze. Sam nie wiem co o tym sądzić, ale chyba mi się to nie podoba.

yamaha tr-1

Z seryjnej „karoserii” nie pozostało tu nic. Zadupek Olivier stworzył od podstaw. W tej filigranowej bryle udało mu się umieścić całą kluczową elektrykę. Ciekawy w formie wydech ma przywodzić na myśl dawne motocykle klasy 500. W dwusuwach rury często były asymetryczne. Zbiornik również powstał od zera. Ciekawym elementem są widoczne wloty do airboxa. Owiewka i żółty reflektor, to produkty aftermarketowe.

Yamaha-XV1000-Cafe-Racer-8

Ostatni etap to jak zwykle malowanie. Bazą była szara barwa. Nawet silnik został na nią pomalowany. Gdyby jednak na tym poprzestać, to wszystkie smaczki gdzieś, by zaginęły i cała koncepcja spaliłaby na panewce. Olivier dodał więc żółte i czerwone akcenty. Moim zdaniem był to genialny ruch, który uczynił tę Yamahę jeszcze ciekawszą. Któżby się spodziewał, że nudny model sprzed czterdziestu lat może tak rozpalać zmysły. Genialne umysły mają to do siebie, że potrafią dostrzec piękno w nawet największym przeciętniaku i je wydobyć. Olivier jest geniuszem, bez wątpienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *