youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

XTR Pepo „Black Fury” Royal Enfield Continental GT

3 min read
Black Fury

W customowym świecie cechą, która powinna wyróżniać każdą wydumkę, jest dobry smak. Czasem może to dotyczyć maszyn, które zbudowane są „na bogato”. Dziś właśnie przykład takiego podejścia. Pepo Rosell znany jest głównie z przerabiania motocykli marki Ducati. Trzeba uczciwie przyznać, że zawsze robi to koncertowo. W orbicie jego zainteresowań są jednak nie tylko włoskie sprzęty. Przerobił nawet jednego Bandita! O nim w innym terminie. Dziś Royal Enfield GT 650 Continental.

Black Fury

Indyjski motocykl wzbudza we mnie ogromną dozę sympatii. Continental GT650 to pierwszy „nowoczesny” sprzęt tego producenta od jakiegoś półwiecza. Na szczęście Hindusi nie próbowali konkurować z tuzami jednośladowego świata. Postanowili pójść własną drogą, czyli możliwie najbliższego lat 60. sprzętu, który jednak spełnia współczesne normy. Nie jest to filozofia jaką wyznaje Triumph, który nowoczesne sprzęty preparuje tak, że wyglądają jakby wyprodukowano je półwieku temu. Royal Enfield jest szczery i każdy kto lubi klasyczne żelazo, poczuję do niego miętę. Kij ma jednak dwa końce. Moc i właściwości trakcyjne są dalekie od brytyjskich maszyn, ale już Kawasaki W800 wcale nie jest poza zasięgiem. Miałem okazję przyglądnąć się seryjnemu egzemplarzowi i muszę przyznać, że wykonanie stało na dobrym poziomie. Ten ze zdjęć na pewno nie cierpi na żadne niedoróbki wykończeniowe, a jeśli pozornie się takie ujawniają, to na pewno wykonano je celowo.

Black Fury XTR Pepo

Pepo postanowił zbudować retro racera w klimacie endurance, czyli najlepsze co można zrobić i nawet z tym nie dyskutujcie. Budowniczy połączył tutaj dwa światy. Wyścigowy puryzm rodem z Bol d’Or 1978 i wiele współczesnych akcentów w podwoziu. W przypadku takich działań łatwo popaść w groteskę. Czy tutaj udało się tego uniknąć?

Black Fury

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy skupić się najpierw skupić na technikaliach. Pepo w wywiadach na temat Royala, zawsze twierdzi, że Hindusi zbudowali świetną ramę, która ma spore rezerwy. W tym przypadku konieczne były jednak pewne przeróbki w obrębie mocowania wahacza i tylnej subramy. Sam wahacz pochodzi z wiekowego Ducati Panath. Niech was nie zwiedzie jednak ten element. Układ jezdny jest na pełnym wypasie.

Black Fury

Już same koła przykuwają uwagę. Pochodzą one z Triumpha Daytona 675. Ich największą zaletą jest bardzo niska masa. Wspomniany już wahacz resorują dwa amortyzatory Ohlinsa. Widelec również firmowany jest przez tego producenta. Niestety nie udało mi się ustalić dokładnie jaki to jest model. Żeby umieścić takie zawieszenie, należało wykonać nowe półki, te powstały na zamówienie. Zbudowano również dedykowane mocowanie promieniowych zacisków Brembo.

Black Fury

Idźmy dalej, bo wsadzenie ogromnych pieniędzy w układ jezdny nie czyni customa interesującym. No chyba, że piszemy o restomodzie, ale to jakby inna kategoria. W retro racerach liczy się forma. Skupmy się na niej. Bulwiasta owiewka to totalna klasyka i bardzo dobrze. Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze. Co mnie ujęło? Ten samotny obrotomierz, który widzicie na górnym zdjęciu. Ależ to jest piękne w swojej spartańskości.

BlACK fURY

Na owiewce dwa reflektory przyczepione do całości ordynarną owiewką – idealnie. Zbiornik paliwa pozostał z grubsza fabryczny, choć nie mam pewności czy czasem nie jest inaczej zamocowany. Minimalistyczny zadupek może wzbudzić pewne kontrowersje. Ja jestem jednak usatysfakcjonowany. Wielkim smaczkiem jest akumulator, który wyłania się z niego. To również nawiązanie do dawnych wyścigówek endurance. Ostatni element to silnik. Nie wiem czy to celowe, czy nie, ale surowe lekko polerowane aluminium wygląda genialnie. Nie mogę się na nie napatrzeć. Minimalistyczna owiewka pod silnikiem również idealnie pasuje do całości.

Black Fury

Bez wątpienia jest to projekt krzykliwy, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Pepo jak zwykle idealnie wyczuł klimat i chyba nigdzie nie przesadził. Black Fury pokazuje, że można łączyć sprzeczności, takie jak nowoczesny układ jezdny i totalnie klasyczna forma, bez szkody dla całości. Czy coś bym tu jeszcze dodał? Swoje nazwisko w rubryce „właściciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *