Norton V4CR/ V4SV
4 min readW 1898 roku James Lansdowne Norton w Birmingham założył firmę, która zajmowała się budowaniem okuć. Pierwszy motocykl wyjechał z jego zakładu w 1902 roku. W 1907 Norton z silnikiem Peugeota wygrał pierwszy wyścig Isle of Man. Tak rozpoczęła się legenda. Szczytem potęgi marki były lata 60.. Nortony z tamtego okresu słynęły z dopracowanych ram i świetnych układów jezdnych. Niestety problemy brytyjskiego przemysłu mocno dotknęły firmę. Po kilku nieudanych transferach właścicielskich jej pozycja wciąż słabła. Lata 70. to równia pochyła. Kolejna dekada również nie należała do udanych, ale na bazie maszyn z silnikiem Wankla zrodziły się wtedy genialne wyścigówki, które do połowy lat 90. dzielnie walczyły na krajowych arenach. Całą ich historię poznacie tutaj. Nie polepszyło to w żadnym razie pozycji marki, która znów przechodziła z rąk do rąk. W 2013 roku jej właścicielem stał się Stuart Garner. Gdy wydawało się, że firma będzie sobie spokojnie egzystować gdzieś na uboczu rynku. W 2020 roku okazało się, że Garner dokonał milionowych malwersacji finansowych. Norton znów zmienił właściciela. Tym razem za sterami zasiedli Hindusi. Jaka będzie przyszłość Nortona? Nie wiem. W 2021 roku pokazano dwa ciekawe motocykle i nimi się zajmijmy.
Maszyna powyżej to Norton V4SV. Nie jest to zupełnie nowy motocykl, a spadek po poprzednim właścicielu. Trzeba przyznać, że efektowny to spadek. Ciężko mi było znaleźć specyfikację modelu 2022, ale postaram się posiłkować poprzednimi. Więc tak. Jest to jednoślad, który powstał w stu procentach w Wielkiej Brytanii. Inżynierowie nie szli na żadne kompromisy. V4SV nie ma być maszyną użytkową, to czystej krwi wyścigówka z reflektorami. Produkcja jest limitowana, a cena kosmiczna. Nie zobaczymy raczej Nortona na górskich winklach w Czechach, a częściej trafi do klimatyzowanego garażu jakiegoś bogatego kolekcjonera.
Pomimo srogiej ceny Nortony V4 miały spore problemy jakościowe. Użytkownicy narzekali na cieknące zbiorniki paliwa czy kable przypalane przez silnik. Nowy właściciel postanowił się zrehabilitować i poprawić wszystkie bolączki już sprzedanych maszyn. Dzięki tym doświadczeniom powstał prototyp poprawionej wyścigówki. Jej sercem jest widlasta czwórka o pojemności 1200 ccm i mocy 185 KM. Trzeba uczciwie przyznać, że w 2021 roku nie jest to wartość, która wyrywa z butów. Jeśli marka chce konkurować z Ducati Panigale, o czym wielu wspomina, to konieczne jest wzmocnienie tego silnika. Nie powinno to być trudne. Wyścigowa odmiana tego silnika generuje 200 KM.
Odlewana aluminiowa rama grzbietowa wspierana jest przez silnik, który przejmuje część obciążeń na siebie. Duże wrażenie robi zawieszenie. Znów muszę się posiłkować specyfikacją poprzedniej wersji, ale porównując zdjęcia, nie widzę tu żadnych zmian. Przednie zawieszenie to Ohlins NIX30 tylne to również Ohlins, ale TTXGP. Jednoramienny wahacz to konstrukcja autorska. Hamulce dostarczyło Brembo. W przypadku maszyny tej klasy parametrem równie ważnym jak moc jest masa. Tutaj brytyjska maszyna nie zawodzi. Na sucho – 179 kg. Tym co mnie urzeka jest wygląd. Superbike Nortona nie jest piękny jak Panigale, jest nieoczywisty. Najbardziej kontrowersyjnym elementem jest tutaj czacha i przednie światła. Na zdjęciach dostrzegam jednak masę smaczków, na które mógłbym się gapić godzinami. Rama wygląda genialnie. Ciekawie prezentują się również okolice pod siedzeniem. Czy kiedyś Nortona V4SV postawimy obok zapowiadanego odświeżonego superbike’a MV Agusty i nowego Ducati Panigale? Zobaczymy. Kolejną nowością jest power naked dla niepoznaki określany mianem cafe racera.
Jest to dopiero prototyp i firma zastrzega sobie, że mogą nastąpić jeszcze zmiany w wyglądzie. Ja jednak uważam, że nawet jeśli, to będzie to jakaś nieistotna kosmetyka. V4CR to pozbawiony owiewek VRSS. Takie zadanie często bywa trudne. Tworzenie power nakeda to balansowanie na cienkiej linii pomiędzy kiczem, a efektownością. Gdzie tu wychyla się barometr? Moim zdaniem tylko w stronę efektowności.
Kluczem do sukcesu jest tutaj przednia partia. Clip-ony do spółki z nowoczesną, ale klasycznie wyglądającą lampą buduje cały image tego motocykla. W środkowej partii jest ciut za ciężko moim zdaniem. Górna i dolna osłona niekoniecznie zgrywa się z minimalistycznym zadupkiem. Jednak to nie te elementy wyglądają najgorzej. Mamy tu osłony zakrywające silnik. Według mnie są one niepotrzebne. Domyślam się, że współczesna V4 nie należy do najpiękniejszych, ale myślę, że można by to zrobić jakoś lepiej. Może w wersji produkcyjnej te elementy znikną? Oby.
O technicznych sprawach wiadomo niewiele, ale udostępnione dane, czyli moc 185 KM i silnik o pojemności 1200 ccm, pozwala nam wnioskować, że względem V4SS zmieni się niewiele. Chociaż widelec najprawdopodobniej będzie z ciut niższej półki. Na pewno klient dostanie solidny pakiet elektroniki, bo ten dostępny jest w superbike’u. To tyle potwierdzonych informacji. Muszę przyznać, że kibicuje Nortonowi. Jest to bardzo zasłużona marka, którą los przez wiele lat doświadczał. Pomimo tego nadal żyje wśród fanów. Moim marzeniem jest zobaczenie kiedyś wyczynowego Nortona z silnikiem wankla. Może do tego dojdzie