youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Youngtimerbike.pl – to już dwa lata.

6 min read

Swój pierwszy blog założyłem w 2011 roku. Jeśli dobrze pamiętam, było tam ponad 500 tekstów. Tamta strona skupiała się jednak na motocyklach customowych… Gdzieś w 2017 roku poczułem, że wypaliłem się w tym temacie. Nie żeby przestały mnie kręcić motocykle, o których pisałem, ale teksty stały się machinalne, podobne do siebie, a ja chciałem czegoś więcej. Początkowo myślałem, by zmieniać tamtą stronę, ale z racji tego, że była ona na platformie blogowej, to nie było tam wielkiego pora manewru. Na jesieni 2017 roku postanowiłem zacząć od nowa.

Jako człowiek nieznający się wcale na tworzeniu stron, po prostu kupiłem sobie domenę, oczywiście z błędem, bo się kierwa nie znam. 😛 Potem rozpoczęła się żmudna praca tworzenia bloga, wybierania skórki. Jezusie, jakie to było traumatyczne. Dalej tego nie kumam. 😛 Zanim jednak wziąłem się za tworzenie nowego bloga musiałem wymyślić nazwę. Było to o tyle ciekawe, że wtedy wcale nie chciałem pisać o klasykach. Na pomysł nazwy wpadłem… zamiatając podłogę w pracy, swoją drogą często przy zamiataniu wpadałem na różne pomysły. To bardzo kreatywne zajęcie jest jak widać. Jak już piekło tworzenia strony się skończyło postanowiłem zaistnieć na fejsbuku. Oczywiście nie mając pojęcia o tworzeniu fanpejdża. Robię wszystko więc na żywioł, jestem po prostu szczery – przekazuję Wam swoją pasję. Mam nadzieję, że robię to całkiem znośnie.

Po załatwieniu tych wszystkich spraw, mogłem się wreszcie wziąć za to, co najbardziej lubię, czyli pisaniu o motocyklach. Jakiś czas później dostałem tajemniczy telefon, w którym miły pan udzielał mi rad jak tworzyć strony, jakich słów używać żeby Google mnie lubiło i jakieś pierdoły o tym jak się na niczym nie znam. Wysłuchałem, podziękowałem, nie skorzystałem. Potem życie blogowo-fejsbukowe toczyło się raczej stabilnie. Liczba polubień rosła, a odbiór mojej twórczości był nad wyraz pozytywny. Nie ukrywam, że bardzo cieszyły mnie tego typu reakcje, sprawiały że chciałem kontynuować swoją działalność.

Na nowym „socialmediowym” gruncie stąpałem lekko onieśmielony tym, co mnie otaczało. Nie, żeby youngtimerbike.pl był jakimś znaczącym miejscem na polskim fejsbuku, ale zaczynał pojawiać się tutaj ruch. Na samym początku z promocją pomogła mi ekipa Wyścigowego Pucharu Polski Classic (ich strona dostępna tutaj) która pozwoliła mi umieszczać moje wypociny na swoim fanpejdżu. Dość szybko doczłapaliśmy do 1000 polubień. Kolejnym znaczącym punktem było 5000 polubień. Wtedy naprawdę zrozumiałem, że droga, którą wymyśliłem podczas zamiatania jest właściwa.

Najbardziej wymiernym aspektem związanym z youngtimerbike.pl są ludzie, których dzięki tej stronie poznałem. Jak wiadomo, pasja zbliża i przyciąga do siebie podobnie myślących. Choć nie wszystkich nowych znajomych poznałem osobiście, to internetowo od wielu uzyskałem pomoc, a i mam nadzieję ja czasem pomogłem. Mam takie marzenie, by konsolidować środowisko fanów młodych klasyków i jest to moja największa ambicja w tym momencie. Mam nadzieję, że mi pomożecie, bo ja na co dzień siedzę w piwnicy i piszę o bezwartościowych starociach. 🙂

W roku 2018 chciałem pojawić się na wyścigach klasyków, ale jak to w życiu bywa – nie udało się. Nie udało się też być w Brannej, nie udało się być nigdzie. Droga z piwnicy do świata jest dość kręta. W tamtym czasie zachorowała ciężko bardzo bliska mi osoba i sprawy prywatne odeszły na dalszy plan. Całe wakacje spędziłem w pracy i klinice onkologicznej, gdzie codziennie jeździłem z Mamą na radioterapie. Kontynuowałem jednak prowadzenie bloga, bo rzecz ta pozwalała mi jakoś normalnie funkcjonować. Ten okres to też mizeria na fanpejżu. Wtedy po prostu głównie pisałem i myślałem o tym jak się rozwijać w swojej pasji.

Pod koniec sezonu, gdy wydawało się że chorobę Mamy udało się pokonać, wymyśliłem, że zakupię jakiś sprzęt fotograficzny i będę odwiedzał ludzi, którzy mają ciekawe klasyki, tworząc nowe teksty. Niestety w styczniu nastąpił nawrót – moja Mama umarła i jakoś cały plan upadł. Miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Jeśli wtedy byliście ze mną, to pewnie zauważyliście, że fanpejdż na jakiś czas też umarł. Nie działo się nic. W całym tym ciężkim dla mnie okresie znowu mi pomogliście. Jakiś miesiąc po tym wszystkim fanpejdż youngtimerbike.pl osiągnął 10000 polubień. Zaczynając nawet nie marzyłem, że dojdę do takiego poziomu. Postanowiłem się pozbierać i dokończyć tekst, który rozpocząłem, gdy moja Mama przeżywała ostatnie dni w szpitalu. Było to cholernie trudne, ale poczułem, że muszę to skończyć. To jest ten tekst – (tu).

W 2019 roku nie planowałem już niczego, bo zwyczajnie nie miałem na to siły. Chyba bardzo dobrze, że nic nie zaplanowałem, bo najpierw dopiekł mi kręgosłup, a później nerki. Moje choroby sprawiły, że sezon wystartowałem 31 sierpnia. Jednak w tym wszystkim nadal Wy mi pomagaliście. Ja pisałem, a odbiór nadal był pozytywny. Dzięki temu wciąż pisałem i starałem się to robić najlepiej jak potrafię. W roku 2019 odezwał się do mnie portal Ścigacz,pl. Napisałem dla nich dwa teksty, ale z mojej winy współpraca upadła. Jednak, znowu jesteśmy w kontakcie i już niedługo powinien ruszyć nowy projekt. Bardzo fajnym wydarzeniem dla mnie był artykuł w czasopiśmie Motór, w którym mam mieć swój stały kącik. Opisałem tam motocykl Błażeja, z którym poznaliśmy się właśnie dzięki youngtimerbike.pl.

W maju 2019 roku utworzyłem grupę skupiającą społeczność bloga. Można do niej dołączyć tutajObecnie jest tam lekko ponad 2000 członków. Chciałbym, by to miejsce było również rosło w siłę. Po cholernie trudnej pierwszej połowie 2019 roku zacząłem dochodzić do normalniejszego trybu życia. Wtedy na horyzoncie pojawiła się ona – krwista Włoszka. Intrygująca dwudziestolatka kusiła mnie mocno i choć opierałem się długo, to jednak uległem jej urokowi. Na razie się poznajemy, oczywiście zdążyła już pokazać pazurki, ale myślę, że ten związek będzie ciekawy. Mam więc dziś w garażu dwa motocykle, które sumarycznie nie są wiele warte, ale emocjonalnie są dla mnie bezcenne. 

A jak dziś, po dwóch latach od założenia, wygląda youngtimerbike.pl? Jest nas obecnie 14367 osób. Często prowadzimy dyskusję, wydaje mi się, że zawsze jest ona merytoryczna i na poziomie. Na tym mi właśnie zależało od początku, by stworzyć miejsce bez tandety, która zalewa fejsbuka. Nie zobaczycie tu nigdy memów, czy durnych postów mających na celu tylko wyłudzanie atencji. Zawsze staram się, by było ciekawie. W 2020 roku chciałbym się jednak rozwinąć i pokazać choć małą część polskiego środowiska fanów młodych klasyków. Muszę też wreszcie wymyślić jakieś logo dla youngtimerbike. No i najważniejsze – w tym roku poskromię Włoszkę. Na pewno 🙂

 

Dzięki, że ze mną jesteście. Ze swojej strony mogę napisać, że będę się starał, by poziom był tutaj, jak i na fejsbuku, jak najwyższy.

 

PS. Nie wiedziałem jakie foty dać, to po prostu wkleiłem randomowe zdjęcia moich motocykli. 🙂

1 thought on “Youngtimerbike.pl – to już dwa lata.

  1. Czasami życie potrafi dopiec ale też potrafi sprawić sporo niespodzianek. Dobrze jest liczyć na ludzi którzy wesprą dobrym słowem lub czynem. Cieszę się że jesteś choć Cię osobiście nie znam. Przypominasz mi mojego zmarłego przyjaciela pasjonate motocykli. Razem rozprawialiśmy na tematy motocykli i życia w okół nich. Brakowało mi takich rozmów. I nagle pojawiłeś się Ty. Dzięki brachu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *