youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Suzuki Katana 2019/2020

4 min read
Suzuki Katana

Nieuchronnie zbliża się wrzesień. Co to oznacza? Dzieciaki idą do szkoły, studenci mają jeszcze miesiąc laby, a motocykliści? Motocykliści wchodzą w czas gorących premier, wyprzedaży i rozmyślań o kolejnym sezonie. Wydawać by się mogło, że storna traktująca o jednośladowych youngtimerach nie powinna się tym zgiełkiem przejmować, ale przecież nie codziennie wracają legendy takie jak Suzuki Katana. Jaram się tym jak Anna Lewandowska bezglutenowymi pączkami, więc i Wam przekażę część informacji, ale z góry uprzedzam, że to właściwie same spekulacje i większych konkretów brak, mamy tylko dość mocne poszlaki, że w temacie Katany zaczyna się coś dziać.

Suzuki Katana

Powrót Katany to saga, która ciągnie się od lat 90-tych, jednak pierwszy konkret w tym temacie pojawił się 22 października 2005 roku podczas targów motocyklowych w Tokio. Wtedy to na stoisku Suzuki można było ujrzeć prototyp o nazwie Stratosphere 1100. Co prawda nie występowała w nim nazwa Katana, ale patrząc na stylistykę od razu przychodzą do głowy znajome kształty. Wizja z 2005 roku nie szła na żadne kompromisy. W ramie umieszczono sześciocylindrową rzędówkę o pojemności 1100 ccm. Co ciekawe, silnik był węższy od „czwórki”, którą w owym czasie napędzała Hayabuse. Jednostka generowała 180 KM i miała bardzo liniową krzywą przebiegu momentu obrotowego. Jak na rok 2005 parametry porażały, a i dziś robią wrażenie. Teraz najciekawsze. Ten motocykl miał wejść do produkcji! – tak twierdzi artykuł na angielskiej Wikipedii. Według niego w 2007 roku projekt zatwierdzono, a produkcja miała ruszyć w 2009. Dlaczego do tego nie doszło? Możemy tylko spekulować, ale najprawdopodobniej sześciocylindrowy silnik okazał się największą przeszkodą. Zamiast Katany (Stratosphere) mieliśmy komicznie wyglądającego B-Kinga – szkoda. Saga – choć z przerwami – trwała jednak nadal.

Suzuki Katana Patent

W 2018 roku Suzuki zastrzegło sobie nazwę „Katana” w trzech urzędach w Europie, Stanach Zjednoczonych i Japonii. W dokumentach jest klauzula, że w ciągu trzech lat musi się pojawić produkt używający widocznego loga, jeżeli to się nie stanie, dokumenty tracą ważność. W tych papierach jest jeden kruczek, wspomniany „produkt” to niekoniecznie musi być motocykl, równie dobrze może to być kubek. W 2017 roku na salonie w Mediolanie pokazano prototyp o nazwie Katana 3.0.

Zaprezentowana maszyna nie jest neoklasykiem, a zupełnie współczesnym sprzętem, który korzystał z architektury Suzuki GSX-S1000, co widać gołym okiem. W moim odczuciu nos owiewki jest zbyt przyciężkawy, ale jako całość maszyna wygląda całkiem niekulawo. W tym momencie pozostają tylko spekulacje. Jaka więc może być nowa Katana? Są oczywiście tylko dwie drogi, albo maszyna będzie konkurentem dla Kawasaki Z900 RS, Hondy CB1100, czy Yamahy XSR900, albo będzie to całkowicie nowoczesny power naked. Po spekulujmy więc. Dziś oferta Suzuki jest okrojona do minimum, które pozwala egzystować na rynku. Dla potrzeb tekstu skupimy się tylko na naked bike’ach. Mamy model GSX-S 1000 i GSX-S 750, a do tego SV650. Wszystkie trzy maszyny mają swoje lata – SV-ka mogłaby już legalnie kupić piwo, jest tak stara. Jednak Katana nie powinna walczyć w klasie średniej, a przynajmniej nie tylko w niej. Suzuki nie ma motocykla neoklasycznego (o SV650XA nie wspominam, bo to erzac). Warto jeszcze dodać, że typoszereg GSX-S opiera się na starych silnikach serii GSX-R, w 2020 roku wchodzi w życie norma Euro V, której raczej te jednostki nie spełnią. Suzuki musi więc budować zupełnie nową rodzinę silników, tutaj dobrą bazą będzie technika zaprezentowanego w zeszłym roku GSX-R 1000. W zasadzie więc Katana może znaleźć miejsce w każdym kącie nakedowego pokoju. Jak ja bym to widział? Nie chciałbym by Katana została neoklasykiem, który będzie tylko odcinał kupony od dawnej sławy. Chciałbym by Katana stała się typoszeregiem, w którego skład będzie wchodzić motocykl klasy 1000, 750, 600 – zupełnie współczesny, ale odwołujący się jednoznacznie stylistycznie do dawnego modelu, a neoklasyk? No przecież jest jeszcze seria GS, którą można odkopać. Wtedy byłoby pięknie, ale jak będzie? Nie wiem, wiem jedno – Suzuki potrafi zaskoczyć, zrobiło to z Hayabusą i Intruderem  VZR 1800. Może tym razem będzie tak samo – oby! Dawno tak nie trzymałem kciuków za jakiś projekt.

2 thoughts on “Suzuki Katana 2019/2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *