youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Ludzie – Adam Gutkowski

6 min read
adam

Podobno motocyklistą się jest, a nie bywa – jakkolwiek ta fraza nie jest banalna to często pokazuje nasze odczucia gdy siadamy na motocyklu. Wielu z nas rozmyśla o jednośladach bez przerwy, naklejamy wlepy na naszych puszkach, które pokazują, że mamy w garażu jakiegoś sprzęta.  Niewątpliwie motocykl potrafi uzależnić i ukierunkować myśli na jeden punkt, ale często proza życia weryfikuje pasję i niewielu przy niej zostaje. Dla tych najbardziej wytrwałych jest właśnie tytuł motocyklisty, ale czy pasja do jazdy może tak ukształtować człowieka, że jest jego siłą napędową? Czy dzięki motocyklom (a raczej pasji do nich) możemy wyjść na przysłowiowych ludzi? Owszem i mój dzisiejszy bohater jest właśnie tego przykładem. Poznajcie – jeśli jeszcze nie znacie – Adama Gutkowskiego.

adam

Adam ma 29 lat i wielkie plany, a także sporę referencje. Chłopak nie miał jednak łatwego życia. Wychował się bez ojca, a Jego matka zmarła po ciężkiej chorobie 4 lata temu. Wydawać by się mogło, że po takich przeżyciach ciężko mu będzie się podnieść, ale w tym pomogły mu motocykle. Dziś jedyną jego bliską osoba jest wujek, zapalony motocyklista i absolwent politechniki na wydziale mechanicznym ze specjalnością MeiL (Mechanika, Energetyka i Lotnictwo). Początki pasji Adama są raczej typowe. Motorynka w bardzo młodym wieku, kto z nas nie marzył o takim sprzęcie w podstawówce, zapalnikiem jednośladowej pasji był wujek – taka sytuacja nie zdarza się często. Zazwyczaj to pierwsze „mopliki” wykrada się z wiejskich komórek, bądź pożycza się od starszych kolegów, a przynajmniej kiedyś tak było.

adam

Gdy minęła pierwsza fascynacja jednośladami Adam znowu zderzył się z brutalną rzeczywistością. W wieku 17 lat został zmuszony do przerwania nauki w liceum by pomóc finansowo w domu. Taka decyzja, dla niedojrzałego przecież człowieka, była bardzo traumatyczna, ale niestety życie bywa brutalne. Pomimo niesprzyjającej sytuacji pasja do motocykli go nie opuszczała. Jakiś czas po podjęciu pracy udało się Adamowi uciułać na Yamahę FZR 600 z 1989, która niewątpliwie najlepsze czasy miała już za sobą. Tutaj znowu entuzjazm wujka zaskoczył go. Po kupnie dziarski senior (wujek miał wtedy 60 lat) zamiast skarcić młodego, chciał się przejechać na jego nowym nabytku. Adam wpadł w lekką konsternację, ale pozwolił – w zasadzie nie miał większego wyboru. Okazało się, że wujek świetnie ogarnia motocykle i choć nie jeździł od wielu lat to bez problemu poradził sobie z Yamahą.

adam

Zanim jednak w garażu pojawiła się Yamaha Adam znęcał się nad motorynką, którą po jakimś czasie bez problemu potrafił postawić ją na koło. Gdy perła polskiej motoryzacji okazała się za słaba przyszedł czas na coś większego – CZ 175 wujka. Po motorynce czechosłowacki motocykl jawił się jako potwór, ale i z nim Adam radził sobie świetnie, choć miał wtedy – Adam – niespełna 13 lat. Dychawiczny dwusuw nie jest idealnym narzędziem do nauki stuntu i szybkiej jazdy. Został zamieniony na kolejnego dwutakta, tym razem niemieckiego, czyli MZ-tkę. Ta jednak również okazała się za słaba. Tak właśnie do domu Gutkowskich zawitała wspomniana Yamaha.

adam

Choć w garażu mógł oglądać raczej mizerne sprzęty to jego ambicje były spore.  Wzorował się na szwedzkim stunterze, ukrywającym się pod pseudonimem Ghost Rider, a także dobrze znanym na polskiej scenie, a przez wielu nazywany ojcem polskiego stuntu – Hubertem Dylonem, czyli Raptownym. Hubert zrobił na nim wrażenie dritując motocyklem. Adam również chciał jeździć w ten sposób. Katował MZ-kę, ale ona raczej nie nadaje się do tego typu zabaw. W międzyczasie Adam zaczął interesować się jazdą terenową, jednak to nie było to czego pragnął. Wtedy chciał być stunterem. Niestety nie miał warunków by uczyć się takiej jazdy motocyklem. Adam jeździł też po torach wyścigowych. Ostatecznie zajął się jednak wyścigami równoległymi, dyscypliną, która w Polsce jest traktowana jako niszowa, choć niewątpliwie ma rzeszę oddanych fanów. Następczynią FZR-ki była Yamaha R1, która dysponowała sporym stadem 150 koni mechanicznych. Można by stwierdzić, że wreszcie dopiął swego. Niestety, dość szybko R1 okazała się być za słaba. Adam zainteresował się sprzętem, którego dosiadał Ghost Rider – Suzuki GSX-R 1000.

Adam

Rozpoczęły się poszukiwania odpowiedniego kandydata na przyszły motocykl. Po przeglądnięciu setek ofert, i ustaleniu budżetu, wybór padł na 'Gixerę’ K4. Ten model ma szereg zalet. Po pierwsze, jego silnik jest w stanie wytrzymać ogromne moce, dochodzące nawet do 500 KM, po drugie – masa litrowego sporta jest o dobre 50 kg mniejsza od, najpopularniejszej w tym segmencie, Hayabusy. Po kupnie odpowiedniej maszyny trzeba było się w nią w jeździć. Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze modyfikacje, które sprawiły że Suzuki bez problemu szło na gumę z większości biegów. Wtedy to narodził się pomysł by wykorzystać ten motocykl w sporcie, jednak nie w takim do jakiego go stworzono. Adam zainteresował się wyścigami na ćwierć mili. W Polsce, jak już wspomniałem, jest to dyscyplina niszowa. Niestety regulamin faworyzuje najmocniejsze sprzęty. „Gixera” Adama, choć miał kilka przeróbek, nadal należało go określić jako sprzęt seryjny. Pomimo tego, że musiał startować z dużo mocniejszymi pojazdami to udało się wykonać kilka dobrych przejazdów. W 2013 roku w lokalnych zawodach wywalczył trzecie miejsce. W 2014, na seryjnym jeszcze motocyklu, zdobył drugie miejsce w Grand Prix Polski, w klasie powyżej 750 ccm. Oprócz tego wyczynu udało się zrobić coś więcej – dużo więcej. Otóż, Adam rozpędził się na jednym kole do 255 km/h, w praktycznie seryjnym motocyklu!  Jakby tego było mało, siedząc na baku pognał ponad 200 km/h, również z podniesionym kołem.

Adam

Te wydarzenia sprawiły, że Adam uwierzył w swoje możliwości. Wici o „młodym gniewnym” rozeszły się po środowisku, co pozwoliło pozyskać sponsorów. Dzięki nim Adam mógł zamontować wymarzone Turbo w swojej maszynie, ale to oczywiście wymagało wielu przeróbek silnika. Pierwsze szacunki oscylowały w okolicy 250-280 KM, jednak już ten set pozwolił na wyciśnięcie 310 KM (czyli dokładnie tyle ile osiąga Kawasaki H2R), wynik był bardziej niż zadowalający. Po udanych startach GSX-R znowu wrócił na warsztat, głównie po to by wycisnąć z niego jeszcze więcej. Plany zakładały moc 400+ Dziś… tego motocykla już nie ma. Głównie dlatego, że kolejne kroki sportowca wymuszały nieopłacalne w tym egzemplarzu przeróbki.

Adam

Adam jednak nie składa rękawic i nie porzuca pasji. Ma nowy cel, do którego dąży – chce wystartować w Mistrzostwach Świata Wheelie, które polegają na przejechaniu kilometra w jak najkrótszym czasie – oczywiście na jednym kole. Żeby tego dokonać trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Spece, zajmujący się budową takich maszyn, określili że optymalną mocą będzie 400 KM. Żeby motocykl z taką mocą się nie rozleciał konieczne będą przeróbki ramy. W zawieszeniu zostaną zamontowane dwa amortyzatory skrętu, które pozwolą bezpiecznie powrócić na ziemię, a z tyłu regulowany wahacz. Widelec USD zostanie zaadaptowany z Yamahy R1 (RN-22), koła również. Kluczowa jednak będzie skrzynia biegów, która to ostatecznie ustala prędkość maksymalną. Adam potrzebuje takiej, która pozwoli rozpędzić się do… 400 km/h. Liczby, które tu czasami przytaczam wydają się być oderwane od rzeczywistości, ale są ludzie, którzy poskramiają takie potwory i Adam do nich należy. Jazda na tylnym kole to nie jedyna funkcja jaką ma pełnić nowa maszyna. Adam chcę nim jeszcze uprawiać drifting. Niestety uprawianie tego typu dyscypliny nie jest tanie. Żeby zbudować motocykl o mocy 400 KM, i wyjechać na wspomniane zawody, potrzebna jest określona suma pieniędzy – konkretnie jest to 45000 zł. Kwota spora, ale czy można wyceniać marzenia? Nie, moim zdaniem trzeba do nich dążyć za wszelką cenę. Adam pokazał, że ma kompetencje i zainwestowane w niego pieniądze na pewno zaprocentują. Wyjazd do Wielkiej Brytanii pozwoli mu konkurować ze swoim idolem z dzieciństwa – Ghost Riderem – a plany zakładają by go pokonać. 350 km/h na tylnym kole – taki jest cel. Adam Gutkowski swoją postawą nie jeden raz pokazał, że jest w stanie przekraczać granice. Trzymam kciuki żeby i tym razem się udało.

 

Jeżeli chcecie wesprzeć Adama Gutkowskiego, i jego marzenie, to możecie zrobić to na stronie „Pomagam.pl”. Link do Jego zbiórki znajduje się tutaj. 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *