Trackery – dlaczego ich nie dostrzegamy?
4 min readObecnie mój i Bartka projekt Ducati dobiega końca. Maszyna jest już praktycznie zapłacona. Teraz przeżywam ten najfajniejszy okres, gdy z każdym dniem, Włoszka się odradza w nowej postaci. Nie ukrywam, że ten dreszczyk emocji mnie kręci niesamowicie. Gdy jednak budowa dobiegnie końca, to pojawi się pustka. To znaczy, będę się mógł cieszyć jazdą, ale jednak ja lubię proces tworzenia, nawet, gdy w nim nie uczestniczę bezpośrednio. Siłą rzeczy więc nasza dyskusja zeszła na jakieś potencjalne przyszłe pomysły. Chociaż ja dziś nie mam kasy, a Bartek mocy przerobowych, to kto wie, co będzie kiedyś. Jednym z tematów, które poruszyliśmy, były wszelkiej maści trakcery. Konkluzja była taka, że praktycznie nikt w Polsce ich nie robi. Brzmi jak wyzwanie. 😉
Koncepcja ta wywodzi się oczywiście ze sportu, ale tematem tym zajmowałem się przy okazji opisywania Harleya-Davidsona XR750, możecie ten tekst przeczytać tutaj. Archetyp trackera widzicie powyżej, jest to właśnie wczesny XR750, którym to Amerykanie ścigają się po torach podobnych do tych, jakich my używamy do wyścigów żużlowych. Jak większość wyścigówek za oceanem, tak i ta, jest wręcz prymitywna. Nie przeszkadza jej to dawać ogrom radochy. Nie tylko zawodnikom ale i kibicom. Oczywiście współczesne wyścigówki służące do dirt/flat tracku są nowocześniejsze, ale tak naprawdę niewiele się zmieniło od lat 50..
Historia zna wiele ciekawych sprzętów, które posłużyły za bazę dla flat trackerów. Legendą obrosła ponad stukonna Yamaha TZ750 w tej wersji. Ten dwusuwowy potwór, gniótł wszystkich konkurentów na torach wyścigowych, a poskromić go mógł tylko Kenny Roberts. Za bazę może więc posłużyć sporo sprzętów. Moim zdaniem warunkiem koniecznym jest stalowa kołyskowa rama i ogólnie klasyczna architektura. Można zrobić ciekawego trackera nawet z rzędowej japońskiej czwórki. Dla mnie jednak najbardziej prawilną bazą jest Sportster, w każdej odmianie.
Wrzuciłem niedawno na mojego fanpeja lekko zadziorne pytanie, dlaczego tak mało u nas powstaje tego typu sprzętów? Cóż za ciekawe rozważania się rozpoczęły. Konkluzja była taka, że to nie nasza kultura customowa. No ja się niekoniecznie zgadzam. Już tłumaczę mój punkt widzenia. Mamy w Polsce spore tradycje – jak na kraj postsocjalistyczny – ruchów harleyowskich. My, Polacy, od zawsze byliśmy proamerykańscy i tę kulturę często chłonęliśmy. Choppery nad Wisłą powstawały już w latach 70., choć niekoniecznie na bazach z Milwaukee. W kontrze można postawić kulturę Rockersów i cafe racerów. Z nią faktycznie mamy mało wspólnego, a przyjęła się ona bardzo dobrze. Ja czuję przesyt wszelkich „caffiaków” i skłaniam się ku powrotowi tego nurtu do źródeł, a więc przerabianiu na styl „caffe” motocykli jednoznacznie orientujących się na lata 60..
Moim zdaniem nawet w świecie maszyn customowych płyniemy z nurtem. Dziś jest nim cafe racer. Na grupach dotyczących cięcia mniej lub bardziej zmęczonych motocykli, cafe racerem jest wszystko. Moim zdaniem, najlepszym pytaniem jest, to o bazę na dwuosobowego cafe racera. Nie ma takie coś, jak dwuosobowy cafe racer. Żeby taki sprzęt był prawilny, musi być dość ekstremalny i niewygodny. Tutaj cały na pomarańczowo wchodzi flat tracker.
Dlaczego? Zapytacie. Trackery z uwagi na wysoką kierownicę, potrafią być całkiem przyjemne w ujeżdżaniu. Prostota tych konstrukcji, pozwala na zbudowanie sobie świetnego chuligana do miasta, który nie będzie przyprawiał o ból kręgosłupa. Pojęcie trakcera jest na tyle szerokie, że możemy sobie zrobić sprzęt w klimacie lat 70. ze szprychowymi felgami, nawet ze sporą ilością chromu. Na drugim końcu skali są maszyny z nowoczesnym zawieszeniem, siedemnastocalowymi felgami i potężnymi hamulcami Brembo. Ba! Można pójść w klimaty off-roadowe. Oczywiście, jeśli wybierzemy sobie za bazę Sportstera, to raczej nie będzie on miał gracji lekkiej crossówki, ale czy kogoś to interesuje? No właśnie, chcecie mieć lekki i zwinny motocykl do wygłupów w terenie, to KTM-a sobie kupcie.
Nie wiem czy wiecie, ale mieszkam na Opolszczyźnie, gdzie sporo jest bocznych dróg, które niekoniecznie są najlepszej jakości. Dlatego właśnie idea trackera jest dla mnie aż tak atrakcyjna. Chciałbym stworzyć maszynę, która będzie sobie dobrze radzić w tego typu terenie. Konieczny jest też klasyczny klimat, jednak fajnie, jakby udało się uzyskać lekko sportowy flow. Tracker w tej wizji bije się ze scramblerem. Jestem wielkim fanem tego nurtu również, ale z uwagi na to, że amerykańska recepta jest w Polsce dużo mniej rozpowszechniona, to chętnie bym w nią wszedł. Konieczny jest mi jednak do tego Harley-Davidson Sportster. Chwilowo jednak funduszy brak, ale w moim serduchu bije rytm amerykańskiego V2 w lekko off-roadowym duchu. Kiedyś na pewno takiego zbuduję.