Triumph Street Triple 765 R/RS/Moto2
4 min readPower nakedy to motocykle łączące cechy maszyn sportowych i typowo użytkowych. W dużej mierze swoje życie spędzają w miastach, choć nie jest im straszny tor i turystyka… Dobra, dosyć tej gadki rodem z prospektów. Największą zaletą power nakedów jest to, że są generatorami uśmiechu i endorfin w praktycznie każdych warunkach. Do tego służą, a resztę można sobie do woli dopisywać. Zmodernizowany Street Triple to w moim odczuciu motocykl (prawie) idealny.
Mam nadzieję, że teraz zapytacie – dlaczego? Już tłumaczę zagadnienie. Osobiście uważam, że flagowce są bez sensu, przestrzegałbym jednak każdego, kto postulowałby, żeby ich nie było. Uwielbiam dwustukonne maszyny, takie jak Panigale V4 czy Kawasaki Z H2. Pokazują one, że współczesny świat motocykli nie ma granic. Ciągły rozwój doprowadził nas do użytkowych maszyn o mocach większych, niż wszystkie superbike’i z poprzedniej dekady i to jest piękne. Tylko, że bezużyteczne. Ja jestem fanem motocykli, które można wycisnąć jak cytrynę dzięki idealnemu balansowi mocy i układu jezdnego. Taki jest Street Triple, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Jak zwykle oglądnąłem film z premiery i pierwsza konkluzja była taka, że Włosi potrafią jednak lepiej w emocje przeplatane zręcznym marketingiem, ale to żaden problem. Tak naprawdę liczy się produkt. No więc, twórcy chwalą się, że trzycylindrowy silnik o pojemności 765 ccm wywodzi się w prostej linii z wyścigówek Moto2. Triumph od 2019 roku jest dostarczycielem silników do tej klasy rozgrywek. W podstawowej odmianie R, rzędowa trójka generuje 120 KM, natomiast w modelu RS 130. Jest jeszcze limitowana Moto2, która również ma mieć 130 KM. Jak na klasę średnią, są to bardzo solidne parametry. Nie wiem czy RS nie jest najmocniejszym sprzętem w swoim segmencie.
Do szerokiej sprzedaży trafią wersje: R i RS, natomiast Moto2 ma być limitowana do 765 egzemplarzy. Zajmijmy się na początek R-ką. Jak na podstawowy model, setup jaki proponuje nam producent jest moim zdaniem bardzo solidny. Jeśli chodzi o elektronikę, to mamy tu pięć trybów jazdy, cornering ABS, IMU i jakieś tam jeszcze inne wynalazki, których nawet nie chce pamiętać. Widelec firmuje Showa, natomiast hamulce Brembo. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do pompy hamulcowej wyglądającej, jakby przeleżała w magazynie dwadzieścia lat. Cieszy bardzo niska masa. Producent deklaruje 189 kg z płynami.
Moim faworytem jest RS. Można go kupić w żółtym kolorze i już sam ten fakt powinien wystarczyć, ale ja mam klika innych – mocnych – argumentów. Po pierwsze, dodatkowe 10 KM, czyli łącznie 130. Jak dla mnie to wartość wystarczająca. Po drugie, z tyłu amortyzator Ohlins STX40. Po trzecie, zaciski Brembo Stylema. Po czwarte, pompa hamulcowa, która wygląda jak na 2023 rok przystało. 😉 Cała elektronika jest podobna jak R-ce, ale ostrzej skonfigurowana. Oprócz żółtej barwy, mamy jeszcze widoczny na zdjęciach czerwony, ale do niego, to chętnie dołożyłbym złote anodowane felgi, także Triumph, nie żebym tam coś sugerował. Masa to wciąż 189 kg. Już widzę się oczami wyobraźni na czeskich winklach.
Na koniec najsłodszy cukierek. Niestety nie będzie on dany każdemu. Moto2 ma być wyprodukowany w 765 egzemplarzach. Wiecie, marketing te sprawy. Niestety w ostatnich czasach rynek cierpi na przesyt limitek. Triumph też z tego korzysta. No ale do meritum. Moto2 jest przynajmniej dość mocno zmodernizowany w stosunku do RS-a, a często limitacja to trochę inne felgi i lakier. W tej wersji od razu uwagę przykuwa widelec Ohlinsa, jest to model NIX30. Tylny amortyzator również dostarczyła ta firma. Materiały prasowe producenta donoszą, że tylny amortyzator ma większy skok. Co sprawiło, że maszyna jest o wiele bardziej sportowa w prowadzeniu i charakterze. Nie żałowano również karbonu, który pojawia się w kilku miejscach. Na pokładzie jest quickshifter góra-dół. Pełny pakiet elektroniki przystosowany do torowych szaleństw. Oprócz tego, maszyna ma mieć clip-ony, ale są one dość wysokie, przynajmniej na zdjęciu.
Tak się moi drodzy prezentuje najlepszy motocykl na rynku. Od dłuższego czasu jestem pod wrażeniem drogi jaką przeszedł Triumph. W latach 90., gdy się odradzali, musieli zupełnie od nowa budować swój wizerunek. Trzy dekady pracy i rozwijania oferty przyniosło efekty. Dziś w Hinckley powstają najlepsze neoklasyki. Power nakedy, choć nie okupują zestawień z najmocniejszymi silnikami w klasie, to mają naprawdę wiele do zaoferowania. Speed Triple stał się legendą, teraz pora na Street Triple’a. Ja kupiłbym go bez wahania.