Yamaha FJR 1300 2022
4 min readCiężkie czasy nastały dla fanów klasycznych turystyków. Jedyną marką, która jakkolwiek o nich dba jest chyba tylko Kawasaki. Jeśli nie chcą oni doładowanego H2 SX, to muszą spoglądać w stronę crossoverów lub maszyn ADV, a te nie każdy lubi. Ostatecznie mogą przekroczyć próg salonu BMW i tam nabyć R1250 LT, ale tutaj trzeba być fanem jego specyficznego wyglądu i silnika typu bokser. Co jeśli chcemy uczciwego turystyka w starym klimacie, czyli ciężki, mocny, wygodny sprzęt? Kiedyś była Honda Paneuropean czy Yamaha FJR 1300. A dziś? Dziś tego drugiego dinozaura możecie kupić nowego, ale należy się spieszyć!
FJR 1300 pojawiła się na światowych rynkach 2001 roku. Była to sama końcówka batalii o 300 km/h. W ofercie tej firmy brakowało jednak maszyny, która porwałaby się na tę prędkość. Duża część publiczności oczekiwała, że FJR nią będzie. Okazało się, że inżynierowie Yamahy nie poszli w tę stronę. Pamiętam, że pojawiały się wtedy głosy zawodu, ale ostatecznie historia przyznała racje planistom producenta fortepianów. W tamtym czasie hiperbike’i przestały się ścigać o to, który osiągnie większą prędkość maksymalną. Nowy model – FJR 1300 – kierował się w stronę pełnowartościowych turystyków, ale chciał zachować jakąś drobną cząstkę sportu.
FJR 1300 zastąpiła model GTS1000, którego tworzono jako nową jakość drogowych jednośladów, ale ostatecznie okazał się on porażką, choć był pełen ciekawych rozwiązań. Z wahaczowym prowadzeniem przedniego koła na czele. FJR miała tradycyjny widelec teleskopowy i brakowało jej fajerwerków. Ten zachowawczy na tle poprzednika styl wpisał się idealnie w potrzeby klientów. Ponad 140 KM, napęd tylnego koła realizowany wałem i odprężona pozycja, to coś, co zawsze działa na turystów. Jedyną łyżką dziegciu w tej łyżce miodu była pięciobiegowa skrzynia.
Jak można się domyśleć producent modernizował ten model. W 2006 nastąpił pierwszy znaczący lifting, choć z zewnątrz niewiele się zmieniło. Dużo działo się w pod owiewkami, ale kogo by to interesowało, nie piszę przecież tutaj poradnika dla kupującego. W 2010 roku pojawiła się wersja ze zautomatyzowaną przekładnią. Wielu „prawdziwych motocyklistów” kręciło nosem na to rozwiązanie, ale kto się przejechał takim modelem, miał raczej pozytywne odczucia. Nadal brakowało szóstego biegu.
W 2013 roku Yamaha postanowiła po raz kolejny przebudować swego tusrystyka. Tym razem zmiany były gruntowne. Zaprojektowano nowe owiewki, które co prawda wciąż nawiązywały do pierwszej odsłony, ale wygładzono je i unowocześniono. Zmieniono kokpit, szybę i wprowadzono FJR w świat konfigurowalnych trybów jazdy. Sam silnik gruntownie przerobiono pod kątem jak najwyższej niezawodności. Musiały się też pojawić zmiany dostosowujące niemłodą jednostkę do nowych norm czystości spalin. W tamtym okresie koncepcja FJR powoli zaczynała pokazywać pierwsze oznaki starzenia. Moc, która wciąż była spora, nie porywała jak dekadę wcześniej. Narzekano na stosunkowo dużą masę i wciąż brakowało szóstego biegu. Poprawiono natomiast zawieszenie. Pojawiła się wersja z widelcem USD, można też było regulować parametry za pomocą przycisków na kierownicy. Równolegle do wypasionej odmiany dostępna była prostsza z tradycyjnym zawieszeniem.
W 2016 roku wreszcie klienci dostali szósty bieg, o który proszono już od 2001 roku! W 2018 FJR 1300 osiągnęła praktycznie swoją ostateczną postać, czyli taką jaką widzicie na zdjęciach. Czarny model ze złotymi kołami, to zaprezentowana w 2020 roku – rok modelowy 2021 – wersja 20th Anniversary, która wyróżnia się specjalnym malowaniem, plakietkami i nostalgicznym charakterem. Z naszego rynku FJR 1300 odeszła w 2019 roku, wraz z wchodzącą w 2020 normą Euro 5, której nie spełniała. Nadal jednak ten model można kupić w USA, Kanadzie i Japonii. Właściwie na każdym znaczącym nieeuropejskim rynku. 22 lutego 2022 roku z taśmy produkcyjnej zjedzie ostatnia FJR 1300. Nie doczeka się ona bezpośredniego następcy. Przedstawiciele producenta tłumaczą, że dzisiejszy klient woli lżejsze maszyny serii Tracer. W komunikatach można przeczytać, że specyfika największych rynków zmieniła się do tego stopnia, że tego typu maszyny tracą swój sens.
Ja miałem okazję przejechać się FJR-ką z 2008 roku. Nie mogę tej przejażdżki uznać za jakikolwiek test, więc nie mam zamiaru pisać tutaj recenzji, a swoje krótkie odczucia. Z jednej strony muszę przyznać, że nie porwała mnie jakoś znacząco. Z drugiej, ja nie jestem i nigdy nie byłem klientem docelowym. Na pewno wrażenie robił mocny jak tur silnik, choć typowo dla ułożonych rzędowych czwórek, był on raczej nudny, ale czy w maszynie turystycznej to wada? Na pewno podobała mi się neutralna pozycja i ogólny komfort. Czy były jakieś minusy? Pewnie tak, ale ja nie pamiętam, żeby coś mnie mocno zirytowało. Jeśli miałbym jakoś określić dosiadany przeze mnie egzemplarz, to przychodzi mi tylko do głowy hasło – „stara dobra Japonia”, czyli dla jednych będzie to największy argument przeciw, dla innych największa zaleta.
A wy będziecie tęsknić za FJR 1300?
Mamy Hondę NT 1100 więc jest godny następca…