Azzkikr Frontier 111 Springfield Indian
3 min readIndian Chief to motocykl skończony – tak pewnie myśli wiele osób. Jest to zwalisty cruiser, który wymiarami może onieśmielić nawet starego motocyklowego wyjadacza. Współczesna wizja legendarnej maszyny spełnia wymagania większości klientów marki Indian. Zwłaszcza, że producent oferuje kilka wariantów swego okrętu flagowego. Są jednak ludzie, dla których to za mało. Jeśli oprócz chęci indywidualizacji, mają jeszcze wypchany portfel, to na pewno prędzej czy później trafią na kogoś takiego jak Len Edmondson – właściciel firmy Azzkikr. Człowiek ten zbudował już kilkanaście baggerów, ale jeśli mam być szczery żaden z nich nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ta retro wydumka. Twórca założył sobie, że motocykl po przeróbkach ma być nadal sprzętem użytkowym. Zadania nie ułatwiała wizja przedniego zawieszenia.
Kolejnym problemem była przednia felga o średnicy 26 cali, choć piękna, to wymagająca mocnego pochylenia główki ramy, a to nigdy nie idzie w parze z dobrym prowadzeniem. Co prawda nikt przy zdrowych zmysłach od krążownika nie będzie oczekiwał zwinności lekkiego naked bike’a, ale skoro maszyna ma służyć przede wszystkim do jazdy, to prowadzenie musi być przewidywalne. Twórca twierdzi, że jest – nam pozostaje mu wierzyć.
Wróćmy jednak to zawieszenia, gdyż jest ono tutaj swoistym gwoździem programu, który tworzy charakter całego projektu. Zamiast oryginalnych teleskopów mamy ćwierć eliptyczny resor piórowy. Tego typu rozwiązanie „Czerwoni” stosowali na masową skalę w czasach gdy Indian był największym producentem motocykli na świecie – czyli, przed drugą wojną światową. Smaczki – mamy ich tu od groma, wspomnę więc tylko o tych najciekawszych. Przedni hamulec udający bęben – pod osłonami pracują dwie tarcze hamulcowe. Ręczna dźwignia zmiany biegów – przed laty (czyli w latach 30-tych) tego typu rozwiązanie było standardem, twórca postanowił nawiązać do tamtej epoki. Zbiornik paliwa również nie ustrzegł się zmian.
Reflektor z przodu jest na wskroś nowoczesny, pomimo tego pasuje do całości idealnie. Na koniec lakierowanie, które oczywiście jest kolejnym nawiązaniem do historii. Co ciekawe, silnik pozostał oryginalny, charakterystyczne głowice dobrze „dogadały” się z nowym wizerunkiem Chiefa. Kufry – choć na pozór niewiele odbiegają od fabrycznych – również przeszły szereg zmian. Z tyłu zamontowano pneumatyczne zawieszenie. New school? Old School? Bagger? Cruiser? Czym jest ten motocykl? Niewątpliwie jest to bagger, ale co dalej? Jest to współczesna wizja dawnych rozwiązań, a więc jakby nie było typowy new school. Co ciekawe oprócz rozwiązań z przed 90 lat, mamy tutaj również ergonomie rodem z tamtych czasów, więc dosiadając tej maszyny możemy poczuć się jak pionierzy motocyklizmu.