youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Ducati Panigale V4 SP2 30° Anniversario 916 2024

3 min read
Ducati

Jeśli ktoś kiedyś zrobi zestawienie motocykli, które miały najwięcej serii limitowanych, to Panigale ma zdecydowanie pierwsze miejsce. W ogóle, są jakieś nielimitowane wersje tego typoszeregu? No dobra, nawet jak to robienie trochę wyjątkowości na siłę, to nikt ekskluzywności tej maszynie nie odbierze. Wciąż jest to top topów, jeśli chodzi o współczesne jednoślady. Cóż nam więc dziś dział marketingu z Borgio Panigale, a może z Ingolstadt, zaproponował? Całkiem niezłą historię, trzymającą nawet w napięciu. No więc tak. W 1994 roku na rynek wyjechał najbardziej ikoniczny motocykl marki, który zmienił ją całkowicie. Jego echa są widoczne do dziś. W zasadzie Panigale to ewolucja myśli stylistycznej, jaką stworzył Mistrz Massimo Tamburini. Tak, w 2024 roku mija trzydzieści lat od premiery 916.. Trzeba to spieniężyć!

Ducati

„Produkcja Panigale V4 SP2 30° Anniversario 916 została ograniczona do zaledwie 500 egzemplarzy” – możemy wyczytać na oficjalnej stronie. Ciekawe ile egzemplarzy przypadnie Polsce? Specyfikacja, jak można się zorientować, jest tożsama ze „zwykłym” modelem SP2. Mamy tu więc układ hamulcowy Brembo Stylema R i pompy Brembo MCS ze zdalnym regulatorem. Nie do końca wiem, do czego ów regulator, ale myślę, że brzmi to wystarczająco drogo i profesjonalnie. Elektronikę, której systemy materializują się w formie dziwnych trzyliterowych skrótów. Silnik o mocy ponad 200 KM i ze specjalnym olejem Shell dodającym tych kucyków jeszcze trochę. No wiecie, wszystko czego dusza zapragnie i jeszcze troszkę, żeby koledzy pod klubem golfowym, czy tam w innym Monako, pękali z zazdrości.

Ducati

Producent stwierdził, że bardzo ważną sprawą jest to, że zastosowano wyścigowy korek wlewu paliwa. Nie potrafię wyjść z zachwytu po tej informacji. Mamy tutaj też dyfuzory kierujące strugę powietrza na zaciski hamulcowe. Podejrzewam, że jest to tak samo przydatne, jak te zastosowane w moim Ducati, ale rozumiem, klimacik musi być. Winglety na przedniej owiewce też mienią się węglem, ale mam wrażenie, że są mniejsze, niż w SP2, a może to tylko złudzenie?

Ducati

Na pokładzie jest aluminiowy zbiornik. Wiem, że nie każdy go lubi, ponieważ nie jest malowany, ale mi się podoba. Wprowadza taki wyścigowy flow. Zawiecha to oczywiście najdroższy z drogich Ohlinsów. Ciekawsze są felgi, mające nawiązywać do 916. Są to karbonowe obręcze Marchensini. Ładne są, ale ja bym tu widział trójramienne. Wtedy powrót do klimatów lat 90. byłby stuprocentowy, a tak to jakoś średnio mi to nawiązanie leży. Już bardziej do 996, bo one miały pięcioramienne obręcze.

Ducati

Jest oczywiście suchar, do tego odsłonięty. Zdecydowanie plus się za to należy. Mam wrażenie, że Ducati wraca do suchych sprzęgieł, przynajmniej w swych najbardziej wypasionych modelach. Bardzo dobrze, ponieważ to jeden ze znaków rozpoznawczych marki i coś podkreślające jej egzotyczność. Ostatnim elementem jest malowanie, ale ono… nie zachwyca. To znaczy, jest ładne, wszystko jest tutaj na miejscu, ale owiewka jest tak ażurowa, że grafika „916” wygląda na dodaną na siłę. Druga sprawa, że akurat malowania Ducatów w drugiej połowie lat 90. były takie średnio na jeża.

Czy bym chciał? Oczywiście! Czy gacie opadły z zachwytu? Ostatecznie to przemalowane SP2, czyli takie trochę dojenie bogatych klientów nimbem wyjątkowości. Chyba wolałbym kupić oryginalne 916 w wersji WSBK, najlepiej po znanym zawodniku. Wtedy gacie by opadły. Czy ja jestem już tak zblazowany, że nie podnieca mnie motocykl za ponad 200 tysięcy limitowany do 500. egzemplarzy? Aż tak to chyba nie…

Jeśli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć tutaj.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *