youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Ducati Multistrada Custom by Moto Meccanica 2M

6 min read

Świat motocykli niestandardowych powinien charakteryzować się niczym niepohamowaną wolnością. Ja jednak wszystko mimowolnie klasyfikuję. Retro racer, cafe racer, bratstyle, chopper czy retro rally. Mam takie szufladki w głowie, gdzie wrzucam różne projekty. Tym razem nie mam odpowiedniej szufladki. Maszynę, którą dziś Wam przedstawię, należy nazwać po prostu customem. Miałem okazję tym cudem się przejechać i muszę przyznać, że było to niezwykle ciekawe przeżycie. Zacznijmy jednak od początku.

Jakiś miesiąc temu umówiłem się w warsztacie MotoMeccanica2M na test Multistrady. Możecie go przeczytać tutaj. Dostałem kluczyki i pojechałem podbijać ziemię raciborską. Czekała tam jednak na mnie niespodzianka w postaci czerwonej bestii ze zdjęć. Była to inna Multistrada ale w totalnie zmienionej postaci. Sprzęt został na tyle przeobrażony, że tylko kilka szczegółów zdradzało, że z fabryki wyjechał on jako kontrowersyjny turystyk Pierre’a Terblanche. Bazą było tu Ducati MTS 1000 S z 2003 roku, czyli wersja na Ohlinsie i z lekkimi felgami Marchensini.

Ducati Multistrada

Przyczynkiem do zmiany wyglądu był mały incydent z nieuważną panią. Po fakcie okazało się, że układ jezdny i rama zostały nienaruszone, a ucierpiały głównie plastiki. Wspólnie z właścicielem zapadła decyzja o całkowitej przebudowie. Proces ten trwał z przerwami dwa lata. Marcin – szef MotoMeccanica 2M – od początku do końca kierował projektem. Jak sam mi powiedział, w jego głowie kłębi się mnóstwo pomysłów, by tworzyć coś kreatywnego. W swoich pracach nie zamyka się na jeden styl. Tworzy tak, jak mu aktualnie w duszy gra. DS1000 S ma bardzo dobry układ jezdny i celem było uwypuklenie tej cechy. Jakby przez przypadek powiązało się to ze sporym spadkiem masy. Warto pamiętać, że Multistrada sama w sobie nie należy do ciężkich sprzętów. Żywiołowy l-twin mógł więc jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

Ducati Multistrada

Po rozebraniu i docięciu ramy pojawił się problem. Jaki zastosować zbiornik paliwa? Oryginał jest idealnie dopasowany do turystycznej formy i w zasadzie nie ma żadnego potencjału w maszynach, które wyglądają inaczej, niż wymyślił to sobie dwadzieścia lat temu Pierre Terblanche. W zamyśle miała to być czysto mechaniczna forma z wyeksponowanym silnikiem i ramą. Bak musiał być więc minimalistyczny ale dopasowany do całości. Nieoczekiwanie idealny okazał się element ze starej Hondy CB350. Następnie przyszedł czas dopasowywania całości do nowej ramy. Nie obyło się bez trudności ale ostatecznie całość idealnie się zgrała.

Ducati

Gdy widz spogląda na tę maszynę to momentalnie rzuca mu się w oczy efektowny dolot. Wygląda on tak, jakby gdzieś tam ukrywało się turbo. To tylko małe kłamstewko twórców. Silnik pozostał wolnossący. Pomysłodawcą tej ogromnej rury zakończonej filtrem stożkowym, jest Irek, człowiek od spawania, cięcia i gięcia. Marcin bał się, że może pojawić się problem z odpowiednim wystrojeniem. Okazało się jednak, że włoskie serducho nie stawało okoniem i całość udało się dobrze dostroić. O czym miałem okazję się przekonać.

Ducati Custom

Długo trwały również próby doboru odpowiedniej kierownicy. Pierwotnie miała pojawić się taka inspirowana wyścigówkami z lat 60.. Właściciel jest jednak sporej postury i nie chciało się to nijak zgrać z jego sylwetką. Ostatecznie chłopaki zdecydowali się na szeroką kierę rodem z crossówki. Niewątpliwie wpłynęło to na pewność prowadzenia. Kolejnym krokiem był lakier. Tutaj również było pełno pomysłów od czarnego matu, po wojskową zieleń. Czerwień nie wchodziła w grę, aż nie zaproponowała jej osoba zupełnie nie zaangażowana w projekt. Nie jest to jednak lakier rodem z palety lakierów Ducati, a matowa barwa przypominająca obicia skórzane w starych samochodach. Tutaj Marcin postanowił ten efekt podbić dodając czarne kreski mające imitować szwy. Robi to mega robotę. Trzeba jednak się mocno przyglądnąć, by zauważyć ten smaczek.

Ducati Custom

Sporym wyzwaniem było upchnięcie elektroniki i elektryki. Centrum dowodzenia (obrotomierz i wyświetlacz) pozostały seryjne. Okrągła lampa daje klasyczny flow. Reszta musiała zmieścić się pod filigranowym zbiornikiem. Marek długo skupiał się na wlewie paliwa. Pierwotnie był on czarny i posiadał zabezpieczającą klamrę. Niestety wybrała ona wolność i teraz jest tutaj chromowany korek. Dwa skierowane do góry wydechy na poziomie koncepcyjnym w całej ekipie wzbudzały konsternację. Marcin jednak trzymał się twardo tej koncepcji i ostatecznie przekonał do niej właściciela. Myślę, że to był świetny pomysł. Jeśli ja miałbym dodać coś do tej sylwetki, to wyrzuciłbym wszystkie osłony, ukazał światu rozrząd z paskami i suche sprzęgło. Myślę, że fajnie wpisałoby to się w mechanicznego ducha tej maszyny.

Ducati Custom

Napełniony wrażeniami po jeździe seryjną Multistradą, którą byłem zachwycony, dostałem kluczki do dzisiejszej bohaterki. Jeśli miałbym porównać pierwsze wrażenie do czegoś, co znam, to zaraz przypomniało mi się jak trzydzieści lat temu rodzice kupili mi BMX-a. Dokładnie takie same odczucia: szeroka kierownica, prosta pozycja i twarde siodełko. Obrazu dopełniał totalny brak motocykla wokół mnie. Oprócz wielkiego – na tle całości – silnika i dolotu. Kiera sprawiała, że musiałem zbyt szeroko rozstawić ręce ale muszę przypomnieć, że właściciel jest ode mnie ponad 20 cm wyższy. Rurę z filtrem czułem na kolanie, jednak nie powodowała ona dyskomfortu. Ruszyłem na kolejny podbój ziemi raciborskiej, tym razem w minimalistycznej odsłonie.

Ducati Custom

Nie mam pojęcia jaka jest masa tego motocykla ale subiektywnie jest on lekki jak piórko. Potencjał silnika, który świetnie radzi sobie z seryjną Multistradą, tutaj wręcz wydłuża ręce podczas przyspieszenia. Siodło nie zapewnia żadnego trzymania tyłka, więc jedynie mocny uścisk na owiewkach może uratować nas przed przypieczeniem przez wydech i zmieleniem przez tylne koło. Naprawdę ciekawe wrażenia. L-twin w średnim zakresie obrotów ma sporo momentu, co do spółki z lekkim podwoziem, daje poczucie, że zmieścimy się w każdą lukę między samochodami i uciekniemy z każdej niebezpiecznej sytuacji tylko odkręcając manetkę.

Ducati Custom

To jest motocykl niebezpieczny. Jego charakter jest rozrywkowo-prowokujący. Nim się nie da spokojnie jeździć. Krótkie podkurczone do góry wydechy warczą nam tuż za uszami. Dźwięk zasysanego powietrza sprawia, że mamy wrażenie, jakbyśmy żywili wielkiego zwierza. Całości dopełnia suchar, który klekocze i trzeszczy. Miałem wrażenie, że zawieszenie jest bardzo twarde. Stało się tak chyba przez spadek masy, projektowano je do cięższego motocykla. Prowadzenie w zakrętach jest wzorowe, chociaż na gorszych nawierzchniach robi się lekko nerwowo. Wciąż bez tragedii ale seryjna Multi, na której jeździłem chwilę wcześniej, jakoś lepiej się zachowywała. Hamulce są genialne. Cóż jeszcze mógłbym napisać?

Pierwszy raz miałem okazję dorwać się do l-twina otoczonego tak ekstremalnie rozrywkowym jednośladem. Chętnie bym to powtórzył, chociaż nie ukrywam, że wizualnie nie są to moje customowe klimaty. Ja lubię motocykle inspirowane motorsportem. Marcin doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to projekt kontrowersyjny ale jak sam mówi, custom powinien wzbudzać skrajne emocje ale musi dobrze jeździć. Ten jeździ wspaniale.

Jeżeli chcecie się skontaktować z budowniczym, to klikajcie tutaj.

Jeżeli podoba Ci się moja twórczość, to możesz mnie wesprzeć tutaj.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *