Umarł król, niech żyje król, czyli BMW R1300 GS (2024).
3 min readBMW R GS przez lata definiował segment motocykli przygodowych. Jak przystało na maszynę kultową, w żadnym razie nie jest to nadużycie, jedni ją kochają inni nienawidzą. Jeszcze do niedawna „giees” mógł stanąć w Sèvres, jako wzorzec przedstawiciela swojej klasy. Konkurencja jednak nie śpi i swojski bokser zaczął zdradzać pierwsze oznaki starzenia. Sytuacja ta nie mogła trwać wiecznie, bo kandydatów do tronu, jest obecnie tak wielu jak nigdy wcześniej. Sam segment ADV zaczyna się już dzielić na subsegmenty ponieważ jedne maszyny spoglądają w stronę sportu, inne w stronę turystyki, a jeszcze inne oczywiście chcą na serio podążać w szlaki, gdzie asfalt jest zbędnym luksusem. Wczoraj firma z Monachium zaprezentowała nową odsłonę swojego flagowca. Czy wciąż jest najlepszy? Ja nie wiem, a zdania na ten temat są mocno podzielone.
Zobaczmy cóż nam zaproponowano. Według zapewnień producenta jest to zupełnie nowy motocykl, którego z poprzednikiem łączy głównie nazwa. Wzrost pojemności nie jest tu znaczący, ale 1300 ccm dla sprzętu, który ma sobie radzić w terenie, to już chyba wartość graniczna. Niemieccy inżynierowie pokazali jednak, że większemu silnikowi może towarzyszyć spadek masy własnej. Dla mnie to wielka zaleta, pokazująca że rozwój tej maszyny idzie w dobrym kierunku. 1300 waży o 12 kg mniej niż poprzednik, czyli 237 kg. Jest to prawdopodobnie najlepszy wynik w klasie.
Wciąż to jednak tłusta krówka. Pod oficjalnym profilem BMW Motorrad dowiedziałem się od jednego z komentujących, że spadek masy to wada, bo motocykl będzie wyglądał mniej poważnie. No cóż, różne priorytety mają klienci. Nie mnie oceniać. Bardzo ciekawy jest silnik. Pozornie mamy tu starego dobrego boksera, który przeszedł kolejny lifting. Nic bardziej mylnego. Wielkie cylindry wystające na boki, ukrywają 145 KM, co nie jest wynikiem rekordowym, ale… 149 Nm przy 6500 obr/min. to największy moment obrotowy wśród konkurencji. Jak zapewnia marketing BMW, silnik skonfigurowano tak, żeby miał możliwie najwięcej siły pociągowej w środkowym zakresie obrotów. Zadbano o gabaryty, które przy tej pojemności mogły być porażające. Projektanci zastosowali manewr znany z motocykli sportowych, przenieśli skrzynię biegów pod silnik, dzięki temu całość jest o wiele krótsza. Oczywiście chłodzenie powierzono cieczy, a napęd realizowany jest wałem. To klasyka, o której wspominam tylko z kronikarskiego obowiązku.
Również kręgosłup stał się lżejszy. Trzon stanowi silnik i metalowa konstrukcja stanowiąca „rusztowanie” dla przedniego zawieszenia i tylnej subramy, która po raz pierwszy jest wykonana z aluminium. Z przodu pracuje układ nazwany Telelever EVO, który chyba ostał się już tylko w tym modelu. Z tyłu Paralever EVO, czyli jednoramienny wahacz z pracującym w środku wałem. Oczywiście układem jezdnym steruje elektronika. Każdy klient dostanie półaktywne zawieszenie DSA z możliwością rozbudowy o elektroniczną regulację prześwitu. DSA jest rozwinięciem znanego od lat ESA.
Wyposażenie dodatkowe jest tu iście królewskie, od standardowych już trybów jazdy, po aktywny tempomat z funkcją hamowania. Dla nieuważnych dostępny będzie również system ostrzegania o niebezpieczeństwie. A także coś co producent określa „sportowym zawieszeniem”. Będzie to oczywiście jedna z opcji DSA, bo chyba nikt nie będzie zmieniał tutaj fizycznie zawieszeń dla tego rozszerzenia w wyposażeniu. Hamulce z promieniowymi zaciskami Brembo. wyglądają solidnie i tak powinny działać. O takich oczywistościach jak ABS czy kontrola trakcji nie ma nawet co wspominać.
Na sam koniec dochodzimy do stylistyki, a ta jest, można rzec, kontrowersyjna. Widać, że styliści chcieli odmłodzić bryłę i nadać jej dynamiki. Moim zdaniem udało się to, choć kontrowersyjna przednia lampa mogłaby być bardziej zachowawcza. Dla mnie jednak wciąż jest do zaakceptowania. Dla pewnej części fanów niekoniecznie. Uważają, oni, że nowy model jest jednak przesadzony. Są to zazwyczaj właściciele starszych generacji, którzy lubią lekko już konserwatywny charakter motocykli stojących w ich garażach.
Czy GS pozostał królem? To się okaże, ta generacja na pewno ma najtrudniejsze zadanie ze wszystkich poprzednich.
Jak myślicie, podoła wyzwaniu?