youngtimerbike

Historia pisana jednym śladem. Od japońskiej rewolucji końca lat 60., aż po spektakularny wyścig zbrojeń w latach 90..

Mój upośledzony poradnik zakupowy – dwusuwy.

7 min read
Suzuki RGV 250

Miałem pisać kolejną część „Zapomnianych pereł wyścigów endurance”, ale postanowiłem zrobić mój upośledzony poradnik zakupowy. W temacie endurance mam bardzo ciekawą perełkę, czyli jedyny występ w tej dyscyplinie sportu motorowego, Hondy z owalnymi tłokami. To jednak materiał na inną opowieść. Tym razem spotykamy się, żeby pooglądać dwusuwy. Tego typu maszyny są jak małe słodkie kotki. Nie można ich nie kochać. Niekoniecznie każdy chce takiego w domu, bo jednak wymagają one sporo uwagi, a często bywają drogie w utrzymaniu, ale wystarczy posłuchać wesołego „rympympympym”, żeby się zakochać. Ja na pewno kiedyś jakiegoś dwutakta kupię. Zaczynamy!

 

Honda RS RS250RF 1987 – 39980 GBP (Funt Szterling) 

honda-rs-petrol-27caa69504f2

Zaczynamy z grubej mańki. Przed państwem Honda RS250 RW. Nie jest to pierwsza lepsza RS-ka, bo ścigał się nią Carl Fogarty i są na to papiery, a nawet podpis mistrza. Już sam ten model jest bardzo ciekawy i w Polsce w ogóle nieznany. RS250 R/RW został zaprezentowany w 1984 roku. W założeniach twórców, miała to być wyścigówka przystosowana do imprez na szczeblu krajowym i Moto GP w klasie 250. Nie była to jednak maszyna fabryczna. RS250 R/RW kierowano do zespołów klienckich. Ten konkretny egzemplarz jest moim rówieśnikiem, a więc powstał w 1987 roku. Wyczynowa 250-tka nawet po prawie trzydziestu sześciu latach prezentuje się bardzo dobrze. Już grzbietowa rama i wahacz robią wrażenie, ale warto przyglądnąć się danym technicznym. Dwucylindrowe, dwusuwowe V2, generuje 98 KM! Całość ma ważyć bez paliwa 101 kg. Mamy tutaj współczynnik mocy do masy na poziomie 0,97 KM/Kg. W wyprodukowanym w 2020 roku Ducati Panigale V4S ten sam parametr wynosi 1,09 KM/Kg! Pomijając jednak to wszystko. Ta wyścigówka wygląda przegenialnie. Spójrzcie na te felgi, trójkolorowe pasy i sponsorskie naklejki z epoki. Kochałbym, a jeśli wy też, to zapraszam tutaj.

 

Kawasaki A1SS 250 1970 – 3135 GBP

Kawasaki A1

Żeby nie było, że jaram się samymi egzotykami i sprzętami, które nadają się do sobotniego śmigania po torach wyścigowych. Tym razem zaproponuję Wam japońską WSK-ę, chociaż to bardzo krzywdzące porównanie dla tego małego Kawasaki. A1 SS powstał jako członek nowoczesnej rodziny dwusuwowych maszyn, które to wielki koncern z Japonii miały wprowadzić na motocyklowe rynki. Flagowymi sprzętami były słynni przedstawiciele serii H, które zasłynęły jako bardzo szybkie i niebezpieczne. A1 posiada wszystkie wady większych braci, ale ma też ich zalety. Wartki dwusuw był bardzo nowoczesny w swoim okresie, posiadał zapłon CDI i zawór obrotowy sterujący mieszanką paliwowo-powietrzną. A1 generował 31 KM! Wersja SS charakteryzowała się podniesionym układem wydechowym i wyższą kierownicą. Całość prezentowała lekko off-roadowy klimat. Jeśli chcecie poznać więcej informacji o tej maszynie, to możecie to zrobić tutaj.

 

Bimota V-Due Trofeo 2000 Licytacja, aktualna cena: 30300 USD

Bimota V-Due

Bimota V-Due była typowo włoskim pomysłem. Czyli ma być ekstremalnie z rozmachem i totalnie po za utartymi konwenansami. Ekipa z Rimini wymyśliła sobie, że zbuduje dwusuwową, drogową 500-tkę, która poradzi sobie z coraz bardziej ostrymi normami czystości. Podwoziowo była to totalna ówczesna ekstraklasa. Również stylistycznie maszyna robiła robotę. Problemem okazał się silnik, a właściwie rewolucyjny wtrysk paliwa, który go zasilał. Do klientów trafiły maszyny niedopracowane i nie działające. Wybuchł spory skandal, a marka Bimota w dużej mierze przez tę aferę upadła. Już po tym, gdy to się wydarzyło, Fabio Naldi otrzymał zlecenie by poprawić pechową jednostkę. Zamontował więc gaźniki i sprzęt zaczął wreszcie jeździć. Wersja Trofeo jest wyjątkowa nawet wśród tej małej populacji. Jak widać nie posiada ona drogowej homologacji. Jest to wyścigówka i prawdopodobnie ostatnia dwusuwowa 500-tka z drogowym rodowodem. Więcej o niej tutaj.

 

Husqvarna CR250 MX 1976, cena: 7500 USD

Husqvarna CR250 MX

Nie będę tu ściemniał, że znam się na motocyklach enduro. To dla mnie totalna czarna magia, ale czuję jakąś mięte do takich maszyn. Ta Husqvarna ma już prawie półwieku, ale wciąż wygląda ciekawie, a może nawet lepiej niż w czasach swojej świetności. Jednoślad ten jak widać jest całkowicie odrestaurowany. Wydaję mi się, że niejedną „Sześciodniówkę” jeszcze by obskoczyła. Co prawda jest dość daleko, bo w USA, ale może warto by zrobić sobie wycieczkę? Więcej tutaj.

 

Suzuki RGV250 1990, cena: 7750 Euro

Suzuki RGV250

Takich motocykli już nie będzie. Nie jest to biadolenie gościa, który jara się tym, co kiedyś było. Takich maszyn już naprawdę nie będzie. Sportowy dwusuw dopuszczony do ruchu w papierochowym malowaniu. To już się nie wydarzy. Pod koniec lat 80. segment ostrych dwutaktów miał się całkiem nieźle, choć jak pokazała historia, był to łabędzi śpiew tego typu maszyn. Sprzęty pędzone w rytm dwóch taktów w omawianym okresie, dorobiły się naprawdę pożądnych podwozi, szczególnie aluminiowe ramy robiły robotę, bo zawieszenia dziś już trącą myszką. RGV 250 toczył boje z Hondą NSR250 i Kawasaki KR-1. Sprzęt z Hamamatsu w moim odczuciu prezentował się najlepiej. Widlasty dwusuw generował 49KM, ale wersje torowe potrafiły mieć 20 KM więcej, tylko wtedy homologacja dostawała dożywotnie wolne. Ciekawostką jest dostępne na YouTube porównanie tego mikrusa z Suzuki GSX-R 1100, jakkolwiek kuriozalnie na pierwszy rzut oka to wygląda, to 250-tka wcale nie stała na straconej pozycji.  Niewątpliwie ta maszyna jest sexi, choć rozmawiając z ludźmi, którzy kiedyś taką posiadali, dowiedziałem się, że jest bardzo kapryśna i lubi sobie wypić. No ale czego się nie robi dla miłości. Jeśli się zakochaliście, to klikajcie tutaj.

 

Kawasaki 750 H2 Mach IV 1974, cena: 18500 Euro

Kawasaki 750 Mach IV H 2

Ten poradnik nie mógł być pełny bez tej maszyny. To jest drodzy państwo sprzęt, który przestraszył matki w latach 70.. Przez ten sprzęt powstały pierwsze antymotocyklowe organizacje. Skąd to całe poruszenie? Trzycylindrowy dwusuw, który powstał przy współudziale uniwersytetu w Osace, sprawiał, że ta skromna na pierwszy rzut oka 750-tka, posiadała najlepsze przyspieszenie ze wszystkich seryjnych jednośladów. Nawet niektóre muscle cary musiały uznać wyższość Kawasaki! Problem polegał na tym, że to była jedyna zaleta. Ramę wykonano z plasteliny, a hamulce przez wiele lat były tylko bębnowe. Prezentowany egzemplarz pochodzi z końca produkcji, stąd dwie tarcze z przodu, ale nie spodziewajcie się jakiegoś przesadnie mocnego hamowania. Ten Mach IV stacjonuję aktualnie w Niemczech. Tutaj więcej szczegółów.

 

Yamaha RD500 LC 1985, cena: 15250 Euro

Yamaha RD500 LC

Jeśli uważacie, że ceny za Bimotę V-Due są przesadzone, albo po prostu nie do końca lubicie włoskie maszyny, to mam dla was tę Yamahę. Jest ona trochę starsza i to widać. Układ jezdny na pewno nie dorównuje Włoszce, ale w sumie, zawsze można pomyśleć o restomodzie, jeśli nie jesteście fetyszystami oryginałów. RD500 LC została zaprezentowana pod koniec 1984 roku. Do klientów pierwsze egzemplarze trafiły w 1985. Prezentowany sprzęt jest właśnie wyprodukowany wtedy. Wersja czarno-czerwona moim zdaniem wygląda gorzej niż biało-czerwona, ale są ludzie lubiący takie zestawienie. Najważniejszy jest tutaj oczywiście silnik. Jak widać na owiewkach ma on cztery gary w układzie V i generuje solidne 88 KM. Myślę, że jak każdy dwusuw, tak i ten jest skory do współpracy z tunerami. Ja bym brał, jeśli wy też, to klikajcie tutaj.

 

Aprilia RS250 Valentino Rossi Replica 1999, cena: 25390 Euro

Aprilia RS250

Tutaj mam trochę zagwozdkę, bo cena jest potężna. Ta RS250 kosztuje ponad 100 tysięcy Złotych! Czy jest tego warta? W Niemczech już za połowę tej kwoty można już kupić naprawdę fajną RS-kę. To wciąż nie będzie okazja. Dobra, dlaczego tutaj jest tak drogo? Prezentowana „Apka” to limitowana wersja w barwach maszyny Rossiego z wyścigu Imola w 1999 roku. Na zdjęciach widać, że sprzęt jest w świetnym stanie. Silnik rodem z Suzuki ma generować 75KM, choć testy prasowe z epoki twierdzą, że Włosi zbyt optymistycznie do tematu podchodzili i kucyków było w przedziale 55-60 KM. Lipy nie ma na pewno w temacie zawieszenia i podwozia. Była to również pierwsza poważna wprawka Arpilli w tematach drogowych sportowych jednośladów. Oczywiście w 1999 roku oferta była już bogatsza o RSV Mille, ale to RS-ka była pierwsza. To jak, dalibyście za nią 100 tysięcy? Jeśli tak, to klikajcie tutaj.

 

Kurde, chciałem żeby tym razem nie było sportowo, ale ostatecznie znów większość to maszyny, gdzie tyłek trzyma się wyżej niż głowę. No nic, może jeszcze kiedyś zrobię taką listę z adnotacją, że nie ma być sportowych maszyn. Ja bym kochał każdego z pokazanych tu sprzętów. A wy?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *