Mój upośledzony poradnik zakupowy – klasyki do 5000 Euro.
6 min readMoja kobieta ogląda właśnie jakiś mecz ale z uwagi, że na piłkę kopaną posiadam alergię i wkurzam tym niezmiernie moją ukochaną, to postanowiłem, że napiszę poradnik zakupowy. Miesiąc temu wymyśliłem podobną formułę ale budżet jaki określiłem był dość spory, bo 16000 Euro. Dziś zejdziemy na ziemię. Zobaczę co można kupić za 5000 Euro na najdroższym, ale też jednym z najbogatszych jeśli chodzi o ofertę, rynku w Europie, czyli w Niemczech. Na dzień dzisiejszy jest to nieco ponad 23000 Złotych, jak na polskie warunki, wydaje mi się to kwotą już dość konkretną, ale jeszcze w zasięgu. Przyglądamy się motocyklom zarejestrowanym w latach 1980-1990. No to zaczynamy!
Yamaha FZR600, 1990 rok, 3990 Euro
Nie będę ukrywał, że jakoś znam się na tym modelu. Wręcz przeciwnie, cała seria FZR to dla mnie wielka niewiadoma. Ja kocham olejaczki, Hondy w Polsce zna każdy, a Kawasaki to Kawasaki. No kiedyś – tak w wieku, gdy biegałem z buta na autobus czerwony – się mocno Ninjami jarałem. Dla mnie FZR to prawie egzotyk. Co tutaj mamy? Przede wszystkim, wyłupiaste ślepia i to już jest sexi. Może i gruby, ale kształtny tyłek. Wszystkie hity stylistyczne sportowych maszyn z początku ostatniej dekady tutaj mamy moi drodzy. No może wydech jest paskudny, ale jak nie macie fisia na punkcie oryginalności, to zawsze możecie go zmienić. Sprzedawca twierdzi, że owiewki są w oryginalnym lakierze. Pomalowano tylko felgi i lusterka. Ten wydech na zdjęciu jest ponoć sportowy, no ja się nie znam. Mnie się nie podoba. Brałbym ją głównie dla klimatu, bo aż się z niej wylewa. Ogłoszenie tutaj.
Honda CR500 z wózkiem, 1986 rok, 4500 Euro
Ale bym tym darł po wsi i wkurzał stare baby… Kojarzycie filmy z wyścigami takich rydwanów? Ja nie wiem czy ci goście mają przyrodzenie ze stali, czy brakuje im genu strachu, ale to jest tak idiotyczne w swej koncepcji, że chciałbym mieć taki sprzęt tylko po to, żeby mieć. Nie skakałbym raczej po hopkach tym wynalazkiem, bo jednak bym się trochę cykał. Ten trzydziestosześcioletni sprzęt generuje ponad sześćdziesiąt dwusuwowych koni mechanicznych!!! Opis nie jest zbyt bogaty. Gość pisze, że ten wynalazek ma przebieg 5000 km i już długo stoi, ale zapłon działa. Widać, że jest zapuszczony, ale… ratowałbym! Jeśli wy też, to dzwońcie do niego, a wcześniej klikajcie w ogłoszenie.
Yamaha XT500, 1981 rok, 59000 km
Poprzednia propozycja była dość ekstremalna, nie zaprzeczam. Dlatego teraz pora na bardziej ułożoną maszynę, którą bez stresu można jeździć po bułki. XT500 to motocykl, który zabił wszystkie brytyjskie scramblery z lat 60.. Japończycy tworzyli go po to, żeby australijscy i amerykańscy farmerzy, mieli czym latać po swoich ranczach wielkości województwa świętokrzyskiego. Nie ma tutaj więc żadnych fajerwerków technicznych, moc nie przeraża, a masa też nie jest jakoś bardzo niska. Zrządzenie losu sprawiło, że XT500 stała się gwiazdą pustyni. Niejaki Cyril Neveu przejechał nią z Paryża do Dakaru i tym samym wygrał pierwszą edycję legendarnego maratonu. Tym samym niepozorna Yamaha został się legendą, jeśli chcecie posiadać taką legendę, to klikajcie tutaj.
Moto Guzzi Le Mans 1000, 1985 rok, 4999 Euro
Zakochałem się w tym sprzęcie od pierwszego wejrzenia. Jest cudowny i nie przyjmuję żadnych kontrargumentów. Subtelność tutaj nie występuje. Gutki są strasznie „grubociosane”, a ten to nawet w swoim gatunku jest wykonany na grubo. Owiewka rodem z Bol d’Or z lat 70. Cudowna baza do genialnej przeróbki. Co bym zrobił? Poszedłbym w klimaty enduracne z mocnym restomodem zawieszenia, ale też bez szaleństw. Tak żeby klimat epoki został zachowany. Już widzę tutaj zawiechę z V11 z tymi pięknymi tarczami Brembo. Do tego felgi 17-tki i żółciutki lakier. Na koniec zakryłbym jedno ślepie i słuchał rock&rolla z lat 70.. Kurde ale się rozmarzyłem. Na szczęście nie mam pieniędzy, ale jak chcecie zrealizować mój pomysł, to klikajcie tutaj i kupujcie Włocha.
Motopompa, stan kolekcjonerski (kto by to chciał kolekcjonować?), 4990 Euro
Jeśli macie na tyle nudne życie, że chcecie to kupić, to klikajcie tutaj.
Honda GL1500 Goldwing, 1989 rok, 4500 Euro
Czuję jakąś mięte do starych Goldwingów. Ja wiem, że one są bez sensu i przesadzone w każdym calu, ale dopóki nie są zwieśniaczone, to mają genialny klimat końca lat 80. Deska rozdzielcza, która wygląda jak połączenie meblościanki z wieżą HI-FI Sony, to idealne połączenie. Stylistyka zahacza o retrofuturyzm, a już na pewno ma w sobie coś z synthwave. Do tego ten sześciocylindrowy bokser, to jest genialny silnik, choć defacto mało motocyklowy w charakterze. Kupiłbym, ale z Goldwingiem jest trochę jak z BMW E39, za bardzo szufladkuje, a ja z tym zlotowo-cepeliowym towarzystwem nie chce mieć nic wspólnego. Mam nadzieję, że kiedyś reputacja GL1500 się oczyści. Ten egzemplarz to prawie nówka. Ma 33 lata i 118 tys. km przebiegu. Ledwo dotarta jest. Link do ogłoszenia.
Suzuki NX85 Turbo, 1984 rok, 4499 Euro
Uwaga mam rodzyna! Ja wiem, że pojazd na zdjęciu może nie prezentuje się zbyt spektakularnie, a ten czarny lakier jest wręcz tragiczny, ale to naprawdę ciekawa maszyna. Jest to NX85, czyli pierwszy olejak! W 1983 roku Suzuki w odpowiedzi na konkurencyjne doładowane motocykle, wprowadziło właśnie ten model. Ma on sprężarkę IHI. Silnik wywodzi się z serii GS i ma on niespełna 700 ccm pojemności. Generuje z niej 85 KM, choć są tacy, którzy twierdzą że jednak mniej. Inżynierowie tworząc tę jednostkę napędową borykali się z problemami natury cieplnej. Dlatego wymyślili system chłodzenia olejowego, który wyewoluował w SACS, a ten jak wiadomo pojawił się w pierwszym GSX-R 750. NX85 świata nie zawojował, ale jako taki jest niezłą ciekawostką i może być wasz za jedyne 4499 Euro. Moim zdaniem megaokazja. Link do ogłoszenia.
Kawasaki ZXR 750 H1, 1990 rok, 4200 Euro
Jeśli Yamaha FZR600, którą zaproponowałem wcześniej dawała nam klimat końca lat 80., to ten sprzęt daje nam wszystko co superbike z tamtego okresu miał do zaproponowania. Prawilna japońska 750-tka. Czy może być co lepszego? Oczywiście, prawilne włoskie L2. 😛 Ten ZXR ze zdjęcia jest delikatnie zapuszczony, ale moim zdaniem rokuje. Jest co dopieszczać. Właściciel twierdzi, że motocykl „ma nową wodę”, no i to mnie do niego przekonuje w stu procentach. To już chyba ten moment, gdy ZXR750 naprawdę jest w cenie… i bardzo dobrze, bo na to zasługuje. Co miało zostać zgruzowane, już zostało zgruzowane, teraz oryginały mają swój czas. Moim zdaniem nie będzie brakować zapaleńców, którzy będą je ratować. Jeśli wy też chcecie, to klikajcie tutaj.
Yamaha XV750 Midnight, 1983 rok, 4150 Euro
Zwracam się teraz to wszystkich Januszów Anarchii. Tak to jest Yamaha Virago, ja wiem że ciężko ją poznać bez lisich kit i szyby wielkości tarczy, której używają policjanci na marszach feministek, ale to naprawdę ona. Ma na szczęście złote elementy, więc trochę przaśności jednak jest. Uff. Jednak już całkiem poważnie. Mi się w tej wersji VIrago nawet podoba. Jakoś ta jej koślawość jest jakaś mniej widoczna. No i trzeba przyznać, że Yamaha, takim wykończeniem wyprzedziła trendy. W wersji Midnight występowała też XS1100. Ten konkretny egzemplarz wydaje się być w świetnym stanie. Ma niespełna 15 tysięcy kilometrów i patrząc na foty można w to uwierzyć. Widlak, który ma w ramie jest całkiem żywiołowy o dziwo. Ale bym jeździł na otwarcia sezonu do Częstochowy. Jeśli wy też, to klikajcie tutaj.
Mi się chyba spodobały te poradniki, ale wiecie czego się boje? Że coś mi się tak bardzo spodoba i postawie w moim blaszaku trzeci motocykl. Oby nie…
Z tego towarzystwa dobrze kojarzę FZR 600, mialem go trzy lata. I mogłem się już później cieszyć naprawdę fajnymi motocyklami. Silnik daje miłe wrażenia na początek motocyklowej przygody za to zawieszenie jest archaiczne, regulować można tylko sprężynę z tyłu. Widelec przedni taki sobie, wygląda na wiotki, dawał radę ale czuć że do konstrukcji z połowy lat 90 np. Z Thundercata wiele mu brakuje. Z amortyzatora tylnego po większym prdebiegu działa już tylko sprężyna. Kolejna sprawa to opony, cudem udało mi się po dwóch sezonach dostać markową gumę na tył we właściwym rozmiarze (być może teraz jest łatwiej) Moto kupilem z za szeroką oponą 160 zamiast 140 i dopiero ze 140 czułem że ten motocykl chce w większych złożeniach jechać a nie lecieć driftem. Hamulce po wymianie przewodów na te w stalowym oplocie są bardzo dobre. Na koniec wygląd, ja już miałem wersję 3HE z trapezową lampą z soczewką przez co z przodu wyglądał nawet ładnie i na tym koniec bo reszta motocykla od baku w tył wygląda tragicznie tył wzbudza odruch wymiotny aczkolwiek jest to kwestia indywidualna. Wygląd łączy FZR600 i ZXR 750, tak się wtedy ciosało w biurach projektowych motocykle. Kawasaki kojarzę z pod ciemnej strony. Miałem okazję naprawiać ten motocykl i zauważyłem sporo wad konstrukcyjnych. W silniku słabe zawory – szybko wyrabiają się przylgnie, wyrabiające się panewki oporowe na wale korbowym powodują spory luz wału korbowego na boki. W układzie zasilania piętą Achillesa są gaźniki. Osie przepustnic mają za małą średnicę przez co szybko wyrabiają się w tulejach i gaźniki są do wyrzucenia ponieważ nie da się ich prawidłowo wyregulować. Problem przedstawia się tak że mamy klasyczny układ cztery gaźniki – do 4 zapięta jest linka i za pomocą dźwigni przekazywany ruch od 4 do 1 przez luzy na osiach na wakuonetrach widać że po dodaniu gazu np 1mm otwiera się tylko jeden gaznik, i tak po kolejnym dodaniu gazu otwiera się kolejny gaźnik. Nie da się zrobić wtedy synchronizacji można zapomnieć o oddać gaźniki na złom. Wiele starych modeli gaźników ma ten problem ale w połowie lat 90 zaczęto tu stosować osie o średnicy 10-12mm oraz grubsze tuleje zamiast osi o średnicach do 8mm. Gaźniki stały się w motocyklach żywotne, precyzyjne i szybkie w reakcji.