Yoshimura Tribute… znowu.
4 min readZnacie taką piosenkę, która leci mniej więcej tak: „Wstałem o szóstej męczy mnie kac, a w kranie k…wa nie ma wody”? Na pewno nie znacie, bo śpiewał to taki zespół, który zna siedem osób, z czego pięć o tym nie pamięta. Jaki to ma związek z moim motocyklem? Żaden, ale chciałem się pochwalić, że zdarzyło mi się słuchać dziwnej muzyki w życiu. Zajmijmy się jednak głównym tematem. Znowu będę się podniecał własnym motocyklem, bo choć pojawił mi się już niejeden siwy włos na głowie – tak ze cztery na pewno – to mentalnie wciąż mam 11 lat. Góra 13.
Początek myślenia o przeróbce GSX-a zrodził się przypadkiem z rozmowy dwóch pasjonatów. Jednym byłem ja, to zrozumiałe, drugim Bartek z Black Sheep Garage. Bardziej to on pchnął mnie do tego, bo ja początkowo myślałem o zmianie koloru po prostu. Może was to zdziwi, ale biało-niebieski wydał mi się po pięciu sezonach posiadania nudny i pospolity. Zafascynowany historią Popsa Yoshimury i początków AMA Superbike zapragnąłem jednoznacznie się do tych czasów odwołać. Chciałem więc czerwieni z wielgachną naklejką „YOSHIMURA” na baku. Tak jak w latach 70.
Bartek miał pomysł na radykalizację tej koncepcji. Ja się wahałem, ale gdzie rządzą emocje, tam rozsądek schodzi na dalszy plan. Wiedziony przeróbkami Jamesa Comptona dałem się uwieść pomysłowi. Wyszło moim zdaniem genialnie, ale już w zeszłym roku zgodziliśmy się, że musi nastąpić akt drugi, na który zabrakło czasu. Postanowiłem więc podczas odchodzącej zimy doprawić maszynę.
Czym miał być ten wspomniany „drugi akt”? Pomalowaniem na czarno wahacza, półek i goleni zawieszenia. Do tego kilka naklejek z epoki. Cóż, niewiele dla wielu, a dla mnie postawienie kropki nad i. Dostaje wiele pytań czy nie chcę kupić widelca USD. Dlaczego seryjny zawias został z tyłu i z przodu? No więc pora na wyjaśnienie. Gdy w BSG ruszyły prace nad tym sprzętem powiedziałem Bartkowi, że zależy mi na tym, by motocykl koncepcyjnie był możliwie najbliższy czasem, do których nawiązuje. W latach 70. krążyło powiedzenie, że japońskie silniki są o wiele szybsze niż japońskie motocykle. Zaczęło się to zmieniać pod koniec lat 80..
Stąd nie chciałem innego zawieszenia niż klasyczny widelec. Ten motocykl nie wybrzmiałby w takim setupie. Pewnie prowadziłby się lepiej, ale GSX to i tak ciężka krowa, która daleka jest i będzie od prowadzenia na wysokim poziomie. Tylne amory mogłyby zostać wymienione na coś lepszego, ale budżet nie jest z gumy, a prowadzenie nie było priorytetem. Mam jednak radialne pompy Brembo rodem z Ducati 848, więc w tym aspekcie biedy nie ma. Kupiliśmy je ze względów wizualnych, ale poprawa hamowania jest odczuwalna.
Kolejnym etapem był wydech 4w1, który większość fanów UJM-ów przyprawia o palpitacje serca. Nie jest on zgodny z epoką, ale tu zwyciężyły względy estetyczne. Yoshimura RS-3 dużo lepiej gabarytowo spasowała do całości. W tym momencie warto przypomnieć, że Pop’s Yoshimura w latach 70. był największym lobbystą w AMA układów z jednym tłumikiem. Uważał, że dają one największą moc. Nie mogłem mieć więc w tej maszynie innego układu. Jakby ktoś był ciekawy jest to hybryda rur wydechowych Devila i tłumika Yoshi RS-3.
Zależało mi na tym, by nie powstał cukierkowy custom, który będzie reklamą katalogów z akcesoriami. Dlatego nie ma tu nic, co nie jest niezbędne do jazdy. Nie ma też żadnej „biżuterii” w postaci pasków na felgach czy czegoś podobnego. Jak widzicie, wydech zaczyna się przebarwiać na szaro, bandaż na nim również. Moim zdaniem takie akcenty dodają charakteru. Chciałbym by sprzęt nabrał swoistego „mięcha”, tak jak wyścigówki z lat 70.. Ten efekt wraz z eksploatacją zaczyna powoli się tworzyć. Na szczęście silnik, będący tutaj punktem wizualnej ciężkości, po 70 tysiącach kilometrów jest już mocno wyblakły. No i to robi robotę.
Na zbiorniku paliwa uczciłem najważniejsze zwycięstwo teamu Yoshimura. Tak twierdzi Fujio Yoshimura, a więc nie mam powodu by mu nie wierzyć. Chodzi oczywiście o pamiętną batalię na Suzuce w 1978 roku. Tę fascynującą historię możecie przeczytać tutaj. Wygranym motocyklem jechał wtedy Mike Baldwin i Wes Cooley, który odszedł na wieczny wyścig w 2021 roku. Czy ten motocykl mógł być bardziej radykalny i wypasiony? Oczywiście, ale tu nie chodziło o wypas, tu chodziło o charakter dawnych superbike’ów i moim zdaniem został on uchwycony w 100 procentach. Za to uwielbiam moją Yoshimurę.