Ducati NCR Mike Hailwood TT 2009
5 min readW historii Ducati są trzy kluczowe daty. Pierwsza to 23 kwiecień 1972 i wygrana Paula Smarta na Imoli w 200 kilometrowym wyścigu. Druga to 9 czerwiec 1978 rok, czyli zwycięstwo Mike’a Hailwooda na wyspie Man. Trzecia to 18 listopad 1990 roku, a więc pierwsze mistrzostwo świata w World Superbike. Zdobył je Raymond Roche. Od tego wyczynu rozpoczęła się dominacja Włochów w tym pucharze. Wielu historyków motoryzacji, uważa że najważniejsze było zwycięstwo na wyspie Man. Paradoksalnie był to najmniej znaczący sportowo sukces. Dlaczego więc tak je pamiętamy? W 1978 roku Ducati weszło w skład koncernu VM Group, który zabronił firmie udziału w sporcie. Taka marka jak Ducati bez sportu nie istnieje. Sprzęty z Borgio Panigale wciąż się ścigały, ale przy użyciu pewnego fortelu.
W 1967 roku niedaleko fabryki Ducati powstała firma NCR, założyli ją Rino Caracchi i Giorgio Nepoti. Panowie żyli w komitywie z Fabio Taglionim. Jeśli nie wiecie kto to był, to Was nie lubię. Doczytajcie sobie. Wracając do głównego tematu. Oficjalnie Ducati produkowało drogowe roadstery, które i tak były cierniem w oku właścicieli, bo VM Group chciało, żeby motocykle zastąpić… silnikami diesla. Ratunkiem okazało się NCR. Ekipa ta miała dostęp do najnowszych zdobyczy marki i wsparcie ich kadry inżynierskiej. Wspólnie tworzono motocykle wyczynowe startujące w barwach „prywatnego” NCR.
Duch marki więc trwał, choć w konspiracji. Pamiętne zwycięstwo nie miało nic wspólnego z fabryką. Wydarzyło się ono pod skrzydłami Steve’a Wynne. Brytyjczyka, który handlował sportowymi jednośladami. Posiadał on również zespół wyścigowy. W 1978 roku zaprosił emerytowanego mistrza świata, Mike’a Hailwooda, do udziału w wyścigu na wyspie Man. Zakończył się on spektakularnym zwycięstwem. Historię tę szczegółowo opisałem tutaj.
Niestety po tej imprezie zrodziło się wiele kontrowersji na linii Ducati – Wynne/Hailwood. Otóż, Włosi przywłaszczyli sobie ten sukces, a ekipa która na wyspie Man pokonała wszystkich, uważała – nie bez przyczny – że bezpodstawnie. Oliwy do ognia dolewał fakt, że w 1979 roku pojawił się sprzedaży model Ducati 900 Mike Hailwood Replica. Zrobiono to bez konsultacji z Wynne’m i Hailwoodem. Ukradziono również autorski schemat malowania. Wynne co prawda kontynuował współpracę z Ducati, ale Hailwood i jego rodzina poszli na swoistą wojnę z firmą.
Zadra była tak wielka, że gdy 2001 roku Ducati wypuściło limitowany motocykl, odwołujący się do zwycięstwa w roku 1978, żona nieżyjącego Mike’a Hailwooda wytoczyła proces Ducati. Sprawa ciągnęła się jakiś czas. Zakończyła się pewnym kompromisem. Z nazwy modelu zniknęło nazwisko jej męża w zamian pozostały inicjały. Schemat malowania został pozbawiony zielonej barwy. Zaprojektowane przez Pierra Terblanche Ducati MH900 i tak stało się łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. W 2009 roku pojawił się jednak prawilny sprzęt nawiązujący do tamtych czasów. Trzeba przyznać, że choć niewielu o nim wie, to prezentuje się on spektakularnie. Nawet po 13 latach od premiery.
Za prezentowanym na zdjęciach sprzętem stoi NCR, to samo NCR co w 1978 roku. Dogadano się z rodziną Mike’a Hailwooda, jego nazwisko pojawiło się oficjalnie w nazwie. Dalej zaczęła dziać się magia. Zawsze mówię, że jestem fanem Desmoduo, ale wśród jego zalet nigdy nie wymieniałem tabelkowych parametrów. W przypadku tej maszyny jest zupełnie inaczej. Widać, że ekipa zjadła zęby na tym silniku. Jest to jeden z najmocniejszych czterozaworowych l-twinów w historii.
Podstawą dla NCR Mike Hailwood TT był zaprezentowany w 2007 roku Sport Classic 1000s. Desmoduo, które pracowało w tym modelu miało pojemność – co sugeruję nam już nazwa – 1000 ccm. Generowało 97 KM. Jak na ten silnik, to już całkiem przyjemne parametry. Ekipa NCR jednak chciała więcej. Zwiększona została pojemność do 1120 ccm. Nastąpiły zmiany w układzie korbowo-tłokowym i głowicach. Wisienka na torcie, to układ wtrysku paliwa NCR-EFI Euro 1. Czystość spalin nie była jego mocną stroną, ale moc już tak, gdyż ostatecznie widlak generował solidne 130 KM. Puryści nie mogli przełknąć mokrego sprzęgła, dlatego zamieniono je na prawilnego suchara.
Żaden właściciel tego cuda, a jest ich dwunastu, nie dojeżdżał go na torze, co do tego jestem pewien. Konstruktorzy jednak tak zbudowali swoje dzieło, że było ono gotowe na takie traktowanie w każdej chwili. Może na to nie wygląda, ale to prawdziwa wyścigówka zaklęta w klasycznej bryle. Zasada: „masa wrogiem przyspieszenia” jest tutaj motywem przewodnim. Zacznijmy od ramy. Waży ona 5 kg. Jeśli zbudowano by ją ze stali, to to byłby to wynik nie do osiągnięcia. Powstała ona ze z tytanu. Poszycie i koła z kolei wykonano z włókna węglowego. Całość wieńczy tytanowy układ wydechowy. NCR Mike Hailwood TT waży… 136 kg. Przypominam, że to motocykl o pojemności 1120 cm z przedpotopowym silnikiem chłodzonym powietrzem. Hamulce i zawieszenie to najlepsze podzespoły z katalogów takich firm jak Brembo i Ohlins.
Trzeba przyznać, że NCR spektakularnie uczciło zwycięstwo Hailwooda i Wynne’a z 1978 roku. Zrobili to według starej, dobrze przez siebie sprawdzonej, szkoły. Wzięli na tapet seryjny motocykl, przerobili w nim wszystko, co było możliwe, nie ingerując mocno w jego sylwetkę. Powstał jednoślad spektakularny. Na koniec należy odpowiedzieć na pytanie dlaczego to, to zwycięstwo jest uważane za najważniejsze w historii Ducati, skoro tak naprawdę jego autorem była prywatna ekipa? Jak zawsze w tego typu przypadkach, te wydarzenia zrodziły mit dzięki któremu borykająca się z ogromnymi trudnościami marka mogła podtrzymać swą tożsamość. W tamtym okresie Ducati było na podobnej drodze jak Laverda. Wszyscy wiemy jak skończyła ta firma. Czy zwycięstwo Hailwooda sprawiło że bracia Castiglioni nie skasowali marki Ducati po przejęciu w 1985 roku? Któż to dziś może wiedzieć…