Chief Mescalero RSD
3 min readChopper narodził się z potrzeby prędkości. Motocykle te w dawnych czasach służyły do atomowych startów z pod świateł. W zasadzie nic innego nie umiały. Usuwano z nich wszystko co nie jest niezbędne do jazdy. Wielkie widlaste silniki trzęsły się jak galareta, a że były przykręcone na sztywno do ramy, to cała konstrukcja wpadała w rezonans, który u jeźdźców wywoływał chorobę wibracyjną. Chopper to zaprzeczenie zasad ergonomii i motocykl dla masochisty, ma on jednak jedną zaletę – zazwyczaj wygląda zajebiście! Przez lata termin ten jednak mocno się zdewaluował, wielu chopperem określa każdy motocykl w amerykańskim stylu co – moim zdaniem – jest karygodnym uproszczeniem. Chopper ma być prosty, mocny i niewygodny – tyle. Każde odstępstwo od tej reguły sprawia, że motocykl przestaje być chopperem.
Roland Sands zdaje się doskonale rozumieć te prawidła, co idealnie pokazał w swym najnowszym motocyklu – Mescalero. Sands tą konstrukcją oddaje hołd swojemu ojcu, który w latach 70-tych przemieszczał się na podobnej maszynie. Mescalero to gratka dla fanów lat 60-tych. Wzornictwo i styl to najlepsze formy z tamtego okresu, z kolei środki wyrazu są całkowicie współczesne. Jak wyszło połączenie starego z nowym? Sprawdźmy.
Kiedyś takie maszyny rodziły się w głowie twórcy, następnie przybierały fizyczną formę. Dziś ten proces wzbogacony jest o projektowanie komputerowe, które pozwala w zarodku zdusić formy nienadające się do sfinalizowania jako konkretny element. Sands oparł motocykl na ramie własnego pomysłu. Jak widać jest ona spawana ze stalowych rur. Twórca nie byłby jednak sobą gdyby nie wplótł w nią kilku smaczków. Uwagę zwraca suwakowe tylne zawieszenie, które może kojarzyć się z jednośladami BMW, a nie amerykańskim chopperem, ale trzeba przyznać, że komponuje się świetnie z całością. Główka ramy fikuśnie odstaje od reszty kręgosłupa. Ramę w tym punkcie ukształtowano tak, że przedni widelec wygląda jak zawieszony w powietrzu.
Przód również daleki jest od tego do czego jesteśmy przyzwyczajani. Zawieszenie oparto na dwóch wahaczach pchanych – jest to rozwiązanie zaczerpnięte z lat 30-tych. O odpowiednie wybieranie nierówności dba amortyzator Ohlins. Ciekawym zagadnieniem jest bak. Od pojawienia się Sportstera to właśnie ten model użyczał swój zbiornik paliwa wszelkim konstrukcjom z przesadnie wysuniętym przednim kołem. Sands sięgnął jednak głębiej do historii. Na centralnej belce ramy umieścił on zbiornik z motoroweru Mustang tak jak się to robiło w najwcześniejszych chopperach.
Pomimo tego, że motocykl przyjmuje formę, typową dla dawnych lat to nie brak tu współczesnych elementów. Aluminiowe felgi, choć mają klasyczny wygląd i rozmiar, są świadectwem dzisiejszych czasów. Puryści mogą się krzywić na przedni hamulec, który w chopperze niekoniecznie jest niezbędny. Gwoździem programu jest tutaj silnik – 111 calowy widlasty twin rodem z Indiana. Trzeba przyznać, że forma tej jednostki jest intrygująca, a gdy doda się do niej elementy z katalogu RSD (Roland Sands Design) staje się ona orgią dla zmysłów.
Wracając do początkowego pytania. Czy ten projekt się udał? Pewnie! Zagrał tu każdy element, nawet kabaretowo przesadzony sissy-bar. Mescalero idealnie pokazuje jaki powinien być prawdziwy chopper i nie jest to motocykl spacerowy, a jedno z pierwszych wcieleń… motocykla sportowego. Tak więc mentalnie to Yamaha R1 jest bliższa temu motocyklowi niż H-D Fat Boy, czy jakiś inny Intruder 1500.